- Masz ochotę na spacer? - spytałam upijając łyk wina. Federico niechętnie oderwał swój wzrok od telewizora. Mało interesujące reality show zaczynało doprowadzać mnie do irytacji. Tak samo jak cztery ściany w których byłam w ostatnim czasie zamknięta. Na całe szczęście dość ważny egzamin miałam już za sobą. Potrzebowałam wyjść. Natychmiast! - Park Retiro? Gran Via? A może mało znane miejsce w którym jeszcze nie byliśmy?
- A może powrócimy do bardziej interesującego zajęcia? - uśmiechnął się szelmowsko dotykając mojego nagiego ramienia. Westchnęłam poirytowana. - Jest za późno na spacery. Ale możemy wyskoczyć do milutkiej restauracyjki.
- Jest dopiero po dwudziestej. - westchnęłam.
- Dina, o co Ci chodzi?
- Po prostu mi się nudzi! - poskarżyłam się.
- A może powrócimy do bardziej interesującego zajęcia? - uśmiechnął się szelmowsko dotykając mojego nagiego ramienia. Westchnęłam poirytowana. - Jest za późno na spacery. Ale możemy wyskoczyć do milutkiej restauracyjki.
- Jest dopiero po dwudziestej. - westchnęłam.
- Dina, o co Ci chodzi?
- Po prostu mi się nudzi! - poskarżyłam się.
- Zachowujesz się jak żona podczas okresu. Dobrze, możemy iść. - przewrócił zirytowany oczami, po czym wyskoczył spod koca, którym byliśmy przykryci na kanapie. - Przejdziemy się po Gran Via poszukać odpowiedniego miejsca do zjedzenia kolacji.
- Nie jestem głodna. - mruknęłam.
- Gdybym osobiście nie sprawdził podejrzewałbym Cię o okres.
- Spieprzaj! - okręciłam się kocem zrywając się z kanapy.
- Dina ...
- Wypad! - wskazałam palcem drzwi. - Zaczynasz mnie irytować! Nie jestem Twoją lalką do dymania!
- No tak, bo to ja jestem Twoją męską ...
- Taka była umowa! - przerwałam mu.
- Więc nie miej teraz pretensji. Sama się tak nazwałaś. - syknął, po czym zaczął zbierać swoje ubrania. Uchyliłam oburzona usta. Miałam ochotę rozszarpać go na strzępy jednak moja podświadomość przyznała mu rację. Zgodziłam się na to wszystko. Ba! Do tej pory w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jednak w ostatnim czasie Federico działał mi jedynie na nerwy, a nasze zbliżenia nie przynosiły już oczekiwanej satysfakcji. Może najwyższa pora, aby to zakończyć? Zacisnęłam dłonie wbijając paznokcie w skórę. Z obojętnością obserwowałam jak ogarnia swój wizerunek i wychodzi głośno trzaskając drzwiami.
Zdusiłam w sobie okrzyk wściekłości. Założyłam dresy i dolałam wina do kieliszka. Przeskakiwałam z kanału na kanał szukając w miarę interesującego programu. Na próżno. Tradycyjnie swoje poszukiwania skończyłam na Real Madrid TV gdzie aktualnie leciała powtórka meczu młodzików.
- Nie jestem głodna. - mruknęłam.
- Gdybym osobiście nie sprawdził podejrzewałbym Cię o okres.
- Spieprzaj! - okręciłam się kocem zrywając się z kanapy.
- Dina ...
- Wypad! - wskazałam palcem drzwi. - Zaczynasz mnie irytować! Nie jestem Twoją lalką do dymania!
- No tak, bo to ja jestem Twoją męską ...
- Taka była umowa! - przerwałam mu.
- Więc nie miej teraz pretensji. Sama się tak nazwałaś. - syknął, po czym zaczął zbierać swoje ubrania. Uchyliłam oburzona usta. Miałam ochotę rozszarpać go na strzępy jednak moja podświadomość przyznała mu rację. Zgodziłam się na to wszystko. Ba! Do tej pory w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jednak w ostatnim czasie Federico działał mi jedynie na nerwy, a nasze zbliżenia nie przynosiły już oczekiwanej satysfakcji. Może najwyższa pora, aby to zakończyć? Zacisnęłam dłonie wbijając paznokcie w skórę. Z obojętnością obserwowałam jak ogarnia swój wizerunek i wychodzi głośno trzaskając drzwiami.
Zdusiłam w sobie okrzyk wściekłości. Założyłam dresy i dolałam wina do kieliszka. Przeskakiwałam z kanału na kanał szukając w miarę interesującego programu. Na próżno. Tradycyjnie swoje poszukiwania skończyłam na Real Madrid TV gdzie aktualnie leciała powtórka meczu młodzików.
*
- Chyba kpisz!
- Twoją pracą jest pilnowanie mojego wizerunku.
- Mam Cię pilnować, abyś się nie upił? I to na urodzinach tego pajaca? Zapomnij! Jesteś już dużym chłopcem!
- Oj Dina. Proponuję Ci imprezę.
- Dobrze wiesz, że go nie trawię.
- I nie skusi Cię nawet zabawa na jego koszt? Drinki, świetna muzyka, nowi ludzie. Rozerwiesz się bo sama mówiłaś, że masz dość siedzenia w domu. - przypomniał mi moje własne słowa. - Musisz się tylko ubrać na czerwono. To jest ten ... jak to się mówi?
- Dress code. - syknęłam. - Nie będzie mi ten pajac mówił jak mam się ubrać! Po za tym, czerwony kompletnie do mnie nie pasuje.
- Marudzisz.
I to tyle jeśli chodzi o mój upór. Swoją drogą powinnam sobie kupić prywatny samolot skoro latam w tą i z powrotem do Paryża. Że też nie znaleziono jeszcze sposobu na teleportację. Ułatwiło by mi to jedynie życie.
Z uśmiechem spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Zadowolona pogładziłam sukienkę i wsunęłam stopy w czerwone szpilki. Do rąk chwyciłam kopertówkę tego samego koloru. Okręciłam się wokół własnej osi. Tak, byłam gotowa na przyjęcie urodzinowe Neymara da Silvy Santosa Júniora. O ile Kylian nie zamknie mi drzwi przed nosem, co swoją drogą było miłą perspektywą. Ale zaraz! To ja mu miałam otworzyć drzwi do których aktualnie się dobijał. Poprawiłam swoje włosy i nacisnęłam klamkę. Z satysfakcją spojrzałam na pełen zaskoczenie wzrok Mbappé, którzy omiótł moją sylwetkę z góry na dół. Zatrzymując się o kilka sekund dłużej na moich odsłoniętych nogach oraz dekolcie.
- Czerwony kompletnie do mnie nie pasuje. - westchnęłam.
- Widzę. - zaśmiał się.
- Bielizna w tym kolorze wystarczy? - oparłam się bokiem o framugę drzwi. Jego brew uniosła się ku górze, a usta uchyliły w lekkim szoku. Zadziornie zagryzłam dolną wargę, tłumiąc w sobie wybuch śmiechu. - Czy lepiej bez?
- Chodź już diablico. - odchrząknął.
- Diablice nie chodzą w białych sukienkach. - zamknęłam za sobą drzwi od pokoju hotelowego. To właśnie w tym budynku miało odbyć się przyjęcie co było dość wygodne dla mnie oraz innych zaproszonych gości. Z uśmiechem oparłam się o ścianę w windzie i uważnie spojrzałam na Kyliana. Czerwony garnitur wyglądał na nim bardzo dobrze, choć po dzisiejszej nocy zniknie on z jego garderoby. Już moja w tym głowa!
Weszliśmy do piekła. Dosłownie! Wszystko wokół było czerwone. Nawet oślepiające moje oczy światła. Obecni już goście mieli na sobie ubrania bądź dodatki tego koloru. Czy przejęłam się tym iż mogę wyróżniać się z tłumu? Absolutnie nie. Miałam obok siebie Kyliana Mbappé, który samym swoim istnieniem spychał moją skromną osobę w cień. Co chwilę ktoś do niego podchodził prosząc o zdjęcie bądź autograf. Wręcz padano mu do stóp chcąc znaleźć się kilka sekund w centrum jego zainteresowania. Posłałam mu uśmiech i wskazałam w stronę baru. Kiwnął głową na znak iż rozumie. Usiadłam więc wygodnie na wysokim krzesełku i poprosiłam o ulubionego drinka.
Byłam już dużą dziewczynką i nie potrzebowałam niańki. Nie oczekiwałam również tego, iż Kylian nie będzie mnie odstępował na krok. Sącząc przez słomkę mojito, obserwowałam wydarzenia, które rozpoczęły się na scenie. Kelnerzy pojawili się z ogromnym tortem w towarzystwie śpiewającej kobiety. Neymar się wzruszył, ja wywróciłam oczami, a większość sali wyciągnęła swoje telefony, aby uwiecznić to wydarzenie. A raczej pochwalić się swoją obecnością w tym miejscu.
W pewnym momencie dostrzegłam znajomą czuprynę wśród tłumu. Zmrużyłam swoje powieki intensywnie się w nią wpatrując. Dopiłam mojito zrywając się z krzesełka. Bez zastanowienia pociągnęłam osobnika za ucho.
- Dina! - pisnął.
- Co tu robisz?! - położyłam dłonie na biodrach.
- A Ty?! - próbował przekrzyczeć tłum.
- Zapytałam pierwsza!
- Ojciec wie?!
- No wiesz! - tupnęłam oburzona nogą.
- Czyli nie. - wyszczerzył swoje zęby w szerokim uśmiechu. Poirytowana wywróciłam oczami. - No przecież mu nie powiem! - objął mnie ramieniem. - Ney to mój kumpel z Reprezentacji. Brazylijczyk to jednak Brazylijczyk.
- Jakoś Casemiro tu nie widzę. - mruknęłam.
- Vinicius jest. - wzruszył ramionami. Uchyliłam oburzona usta na wspomnienie osiemnastolatka. - Ney idzie. Zachowuj się. - syknął mi do ucha.
- Raczej kuśtyka. - parsknęłam.
- Marcelo! - zawołał bohater dzisiejszego wydarzenia. Wcale nie przesadziłam z tym kuśtykaniem. Neymar obecnie leczył kontuzję i poruszał się o kulach. Nie przeszkodziło mu to jednak w zabawie, co mało miało wspólnego z profesjonalizmem. - Kim jest Twoja urocza partnerka? - uniósł zaskoczony brwi skanując mnie od góry do dołu.
- Dina to moja bardzo dobra koleżanka.
- Koleżanka? - poruszał dwuznacznie brwiami.
- Chyba znasz definicję tego słowa. - mruknęłam.
- Dina przyszła ze mną. - usłyszałam za sobą znajomy głos. Marcelo z Neymarem wbili zaskoczone spojrzenie w Kyliana, który jak gdyby nigdy nic podał mi drinka. Uśmiechnęłam się niewinnie i pociągnęłam łyk alkoholu przez słomkę. - To właśnie ją chciałem Ci przedstawić.
- To ta laska co Ci pomaga przy wizerunku?
- Laska? - spojrzałam przelotnie na Kyliana. - Nad słownictwem też musimy popracować.
- To Dina Mijatović. - odchrząknął. - Dina, to ...
- Przecież wiem. - westchnęłam przerywając mu. - Wszystkiego Najlepszego. I zmyj z głowy tą platynę bo wyglądasz śmiesznie. Nie wszyscy są godni nosić blond włosy.
- Lubię ją. - zaśmiał się Brazylijczyk. - Nie chciałabyś ze mną ...
- Nie. - uśmiechnęłam się słodko.
- Neymar! Neymar! Neymar! Neymar! - zaczął skandować tłum. Scena została podświetlona, a na samym jej środku stał mężczyzna z mikrofonem w ręce, nawołując do wspólnego śpiewania. Chwała Ci panie za drinka w mojej dłoni. Szkoda tylko, że nie zabrałam ze sobą zatyczek do uszu. Brazylijczyk spojrzał porozumiewawczo na Mbappé. Francuz przez chwilę bił się z myślami, po czym zdjął swoją marynarkę i narzucił ją na moje ramiona.
- Przepraszam bardzo czy ja jestem Twoim wieszakiem ... - poczułam usta Francuza na swojej skroni. Ten gest całkowicie mnie sparaliżował. Zszokowanym wzrokiem odprowadziłam go do samej sceny na którą wskoczył.
- Dina, nie żeby mnie to obchodziło ...
- Gdzie Clarice? - fuknęłam na największą paplę w Madrycie.
- W domu?
- Słomiany wdowcu lepiej poszukaj młodego. - przypomniałam mu o osiemnastoletniej perełce Pereza, która gdzieś się tutaj kręciła. Marcelo wytknął mi język po czym zniknął w tłumie. Usiadłam na dość wygodnej i co najważniejsze wolnej kanapie spoglądając na scenę. Neymar może i był dobrym piłkarzem oraz rytmicznie poruszał się w tańcu, jednak słonica na ucho nadepnąć mu musiała. Miałam ochotę wyrwać mu mikrofon i błagać, aby przestał do niego wyć! A Kylian? Parsknęłam śmiechem widząc jak naśladuje ruchy prowadzącego. Obydwaj powinni pozostać przy piłce nożnej. Zdecydowanie!
- Wolne? - usłyszałam nad sobą kobiecy głos. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, dziewczyna usiadła obok mnie. Intensywny zapach jej perfum na chwilę mnie otumanił. - My się znamy? - zapytała nie odrywając wzroku od sceny.
- Nie sądzę. - odparłam.
- Rafaela. - rzuciła jakby w przestrzeń.
- Dina.
- Ty i Ky ... rodzina?
- A wyglądamy jakbyśmy nią byli? - rozbawiona upiłam łyk drinka. Ky? Serio? Co to w ogóle za skrót? Nieznajoma Rafaela obrzuciła mnie dziwnym spojrzeniem. - Pracujemy razem.
- Nad Twoim rozgłosem?
- Słucham?
- Dziwne, że jeszcze nie pojawiłaś się w prasie.
- Akurat to ostatnia rzecz o jakiej marzę. - odstawiłam pustą szklankę na stolik. Wstałam z kanapy nie mając ochoty na dyskusję z nią. Poprawiłam marynarkę Kyliana, która nadal spoczywała na moich ramionach dając poczucie ciepła.
- Nie jesteś w jego typie.
- Śmiem podejrzewać, że Ty również skoro nie jest zainteresowany zdesperowaną dziewczyną próbującą odgonić każdą kobietę w jego otoczeniu. Miło było Cię poznać. - dodałam oddalając się od niej. Pokręciłam rozbawiona głową. Gdyby owa Rafaela zdjęła z powiek sztuczne rzęsy dostrzegłaby to co raczej było oczywiste. Żwawym krokiem ruszyłam w stronę dwóch Brazylijczyków z Realu Madryt. Na mojej drodze jednak stanęło największe marzenie Madridistas.
- Napiłaś się, poznałaś nowych ludzi ... - zaczął wyliczać.
- Oh tak. - westchnęłam teatralnie na wspomnienie Rafaeli.
- Ta muzyka aż prosi się, aby iść na parkiet.
- Czy Ty mi proponujesz taniec Mbappé? Te buty były drogie. - wskazałam na czerwone szpilki. - Szkoda byłoby, aby ktoś je podreptał. Tatusiowa karta jest przeznaczona na poważniejsze wydatki.
- Jeśli ta zabawna wymówka jest jedyną w Twoim repertuarze to mogę Cię zapewnić że wykupię Ci pół sklepu obuwniczego. - uchyliłam usta, lecz nie dopuścił mnie do słowa. - I nie, nie ma to nic wspólnego z szpanowaniem przeze mnie pieniędzmi. Chcę z Tobą po prostu zatańczyć. - wyciągnął ku mnie dłoń. - Czy na Gali Cię podreptałem?
- Fakt. - mruknęłam. - Mogę pożegnać się z Twoją kartą.
- Lubię Cię diablico. - zaśmiał się popychając mnie w stronę parkietu. Owszem, miałam już okazję z nim zatańczyć. Jednak podczas Gali Złotej Piłki wszystko było inne. Teraz czułam się niezręcznie słysząc głos Daddy Yankee z głośników oraz czując dotyk męskich dłoni na swoich biodrach. Wstrzymałam oddech czując dreszcz przebiegający po moim kręgosłupie. Tydzień bez faceta to zdecydowanie nie dla mnie. Przecież nie mogłam być aż tak zdesperowana. Niech szlag trafi Federico! Przełknęłam ślinę wczuwając się w tak dobrze mi znany rytm. To tylko alkohol. Tylko i wyłącznie.
Jestem! Po długiej przerwie od blogspota, wróciłam i próbuję nadrobić zaległości. Powolutku, pomalutku, ale może jakoś mi się uda.
OdpowiedzUsuńZacznę może od poprzedniego rozdziału, a dokładniej wycieczki do Paryża. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak zazdroszczę tego spaceru Dinie! Uwielbiam Francję jako taką, a takie niezobowiązujące zwiedzanie, łażenie po mniej znanych miejscach, odkrywanie "prawdziwego" miasta, to moje ulubione zajęcie. No i ta wycieczka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Dina wpadła Kylianowi w oko. Może jeszcze nie chciał jej pocałować, może tylko się z nią droczył, ale na pewno coś było na rzeczy. I czuję, że to on pierwszy zrobić "poważny" krok.
Ale może przejdę do bierzących wydarzeń. Frederico zaczął irytować Dinę? Doskonale! Właśnie o to chodzi. To tylko znaczy, że jej podświadomość już wie, że spotkała faceta swojego życia i że miłość jednak istnieje. Teraz tylko trzeba powolutku przekonać do tego Dinę.
O, impreza u Neymara Juniora? Jak fajnie! I czerwona bielizna? Czy Dina też pogrywa sobie z Kylianem?
W ogóle, to czy mówiłam kiedyś, że uwielbiam Twoje dialogi? Przy rozmowie Diny z Juniorem prawie płakałam ze śmiechu! Serio, nie mam pojęcia, czy rzeczywiście była taka śmieszna, ale ja w każdym razem parskałam jak koń.
Tak btw, to może Dina założy własną firmę, specjalizującą się w wizerunkach piłkarzy? Bo nie dość, że pomaga Kylianowi, to i Neymarowi doradza i to trafnie.
I czy Kylian jest zazdrosny? Oj tak, na pewno jest zazdrosny!
A, a Rafaela niech spada na drzewo! Na kilometr widać przecież, że Kyliam ma ją głęboko w odwłoku, więc niech odklei sztuczne rzęsy i skupi się na innych facetach.
Dobra, z każdym słowem ten komentarz robi się coraz bardziej chaotyczny, więc może na dzisiaj skończę.
Z niecierpliwością czekam na następny!
Pozdrawiam
Violin
Neymar to widzę nawet kule sobie dobrał do stroju hahaha... ale wracając do rozdziału, to kiedy w końcu Dina zauważy, że Frederico bez powodu jej nie irytuje, a do tego ta jej reakcja. Ewidentnie widać, że naszą dwójkę bohaterów bardzo do siebie ciągnie, tylko nie chcą się do tego jak na razie przyznać. A do tego ta Rafaela - coś czuję, że ona też trochę namiesza, mam rację?
OdpowiedzUsuńFederico zaczyna coraz bardziej irytować Dinę. Ich kłótnia jest tego doskonałym odzwierciedleniem. Układ, którego zasady dziewczyna sama ustaliła, powoli zaczyna jej nie wystarczać. Co chyba niezbyt podoba się Federico, który nie zamierza się wysilać i czegokolwiek między nimi zmieniać. Jemu w końcu było dobrze. Oczywiście Dina nigdy się do tego nie przyzna, że chciałaby od czasu do czasu zaznać zwyklej czułości, czy troski bliskiej jej osoby. Przez co chodzi sfrustrowana i nie może zrozumieć, co się z nią dzieje.
OdpowiedzUsuńCzas spędzony z Kylianem podziałał na nią bardziej niż się spodziewała.
Nic dziwnego, że Dina była niezbyt chętna do pojawienia się na urodzinach Neymara. Przecież już ten "fenomenalny" pomysł o czerwonym wystroju wszystkich i wszystkiego był wystarczającą zapowiedzią na prawdziwy popis przepychu i ekstrawagancji jej organizatora.
Oczywiście Dina nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła wszystkiego na przekór i nie założyła białej sukienki... Ona jest po prostu nie do podrobienia! Kylian także zdążył już to zauważyć, co bardzo mu się podoba.
Charakterek dziewczyny dał o sobie znać ponownie na imprezie, gdzie w genialny sposób najpierw zaginęła Pana Neymara nie wykazując nim najmniejszego zainteresowania, zapewne ku jemu ogromnemu zdziwieniu, a następnie poradziła sobie z tajemniczą Rafaelą, która bardzo mi się nie podoba i może jeszcze tutaj sporo namieszać. Skoro chyba jej jedyną ambicją w życiu jest wypromowanie się przy boku kogoś popularnego.
Na całe szczęście Kylian swoim towarzystwem wynagrodził Dinie te wszystkie niedogodności porywając ją do tańca, który wzbudził w Dinie ogrom emocji. Im więcej czasu ze sobą spędzają tym coraz bardziej się do siebie zbliżają. Oczywiście Dina wciąż stara się przed tym bronić jak tylko może, ale na ile jej jeszcze wystarczy tej silnej woli?
Czekam jak zawsze z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Dinę zaczyna skrajnie irytować zachowanie Federico, co rozumiem, bo mnie też działa ten człowiek na nerwy haha :D Dziewczyna chciała wyjść na spacer, spędzić trochę czasu z nim poza mieszkaniem (na co pewnie miała wpływ przechadzka uliczkami Paryża z Kylianem ^^), ale nic z tego nie wyszło. Ten ich układ powoli zaczyna się sypać, co nie podoba się Federico. Ich kłótnia pokazała, że nie rozumieją się w ważnych kwestiach i skończyło się nieprzyjemną wymianą zdań. Wydaje mi się, że Dinie zaczyna brakować czułości i bliskości drugiego człowieka (nie mam tu na myśli Federico ^^), ale przecież w życiu się do tego nie przyzna! Jestem ciekawa, czy Federico jeszcze tutaj namiesza, bo wydaje mi się, że tak łatwo nie odpuści.
OdpowiedzUsuńInformacja o urodzinach Neymara wytrąciła Dinę z nóg... Nie dziwię się jej! :D Nie była zachwycona zaproszeniem, nie miała zamiaru brać udziału w tym przedstawieniu, ale koniec końców dała za wygraną. I oczywiście postawiła na swoim... I bardzo dobrze! Słuchanie Neymara? Też mi coś ^^ Musiała się wyłamać i założyła białą sukienkę, żeby tylko dopiec organizatorowi ^^ Podoba mi się to :D Zresztą Kylianowi również haha :D
Jej charakterek i temperament dał o sobie znać na imprezie ^^ Nie miała żadnego problemu z zagięciem Neymara, mistrzowsko poradziła sobie z tajemniczą Rafaelą, która w jednej chwili podniosła mi ciśnienie. Co za babsko! Na szczęście Dina trzymała nerwy na wodzy i ją załatwiła ^^ Obecność Kyliana była dla Diny jedyną rozrywką :) Dała się nawet porwać do tańca i oczywiście nie obyło się bez interesującej wymiany zdań między nimi :D Uwielbiam ich rozmowy i to przekomarzanie się :)
I... Czy to na pewno jedynie alkohol? ^^
Buziaki :* :* :*