sobota, 20 czerwca 2020

21. Monako


- Nie zostawią na nas suchej nitki.
- Więc ucieknijmy.

Widok na Riwierę Francuską zapierał dech w moich piersiach. Księstwo Monako, w którym Kylian spędził pięć lat, było rzeczywiście najpiękniejszym miejscem na ziemi. Czystym. Bezpiecznym. Absolutnie nie dziwiałam się iż nie sprzedał swojego apartamentu, wręcz chowając się w nim przed całym światem. Tutaj nie był śledzony przez paparazzi czy nękany przez namolnych fanów. Była to jego oaza spokoju, choć sam przyznał, iż pierwsze miesiące w tym miejscu przepłakał w tęsknocie za najbliższymi. Z czasem zakochał się w tym mieście i mógł z czystym sumieniem nazwać je domem. Zawsze wyobrażałam sobie Monako jako kraj pełen bogactw. I takie też było. Od lat zachwycało splendorem. Jak żaden inny kraj na świecie kojarzył się z nieopodatkowanym życiem na najwyższym szczeblu. Piękne kobiety, szybkie samochody, palmy do nieba i lejący się strumieniami szampan. Zapach pieniędzy i wszechobecnego legalnego hazardu. Słynne kasyno, ekskluzywny wyścig Formuły 1 po ulicach księstwa, zacumowane w marinach warte miliony jachty i krążące po ulicach limuzyny. Nie wspominając o znanych nazwiskach rezydentów. To wszystko było obrazem miejsca niedostępnego dla zwykłego śmiertelnika. Choć to oczywiste iż po mieście kręciły się tłumy turystów. 
Uważnym spojrzeniem zeskanowałam swoje lustrzane odbicie. Nie wiedziałam czy wyglądałam odpowiednio na wyjście do kasyna. Z powodu naszej szybkiej "ucieczki" nie zdążyłam wyposażyć swojej walizki w odpowiednie ciuchy. Kategorycznie odmówiłam Kylianowi wyjścia na zakupy doskonale wiedząc jak się to może skończyć. Po za tym, skąd mogłam wiedzieć, że zabierze mnie na kolację. Do kasyna. Do TEGO kasyna! 
- Tylko tu jadałeś, prawda? - mruknęłam gdy przekroczyliśmy próg budynku wyglądającego niczym pałac. Casino de Monte Carlo było jednym z najpopularniejszym na całym świecie. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać ilu ludzi to miejsce doprowadziło do bankructwa. 
- Chciałem się po prostu poczuć niczym James Bond. Problem polegał na tym, że nie miałem przy sobie odpowiednio pięknej kobiety. - ucałował mój policzek. - Nadawałabyś się idealnie na dziewczynę Bonda. Wyglądasz pięknie.
- No dobrze, Twoje słodzenie mamy już za sobą. 
- Diablica z Ciebie. - zaśmiał się. - Nigdy nie grałem. Na zgrupowaniu reprezentacji zazwyczaj przegrywam w chińczyka, więc za karty nawet się nie zabieram.
- Kto nie ma szczęścia w kartach ma je w miłości.
- To akurat prawda. - uścisnął moją dłoń.  
- Pan Mbappé. - przed nami pojawił się niski mężczyzna w eleganckim garniturze. - Witamy pana i pana uroczą towarzyszkę w Casino de Monte Carlo. Stolik już na państwa czeka. - gestem dłoni wskazał nam kierunek w którym się udaliśmy. Wnętrze budynku robiło piorunujące wrażenie. Bogato zdobione sale wręcz raziły swoim przepychem. Nie miałam okazji, aby przyglądnąć się wszystkiemu, ponieważ przyszliśmy tu tylko w jednym celu. Z uśmiechem podziękowałam Kylianowi, który odsunął mi eleganckie krzesło. 
- Za bardzo mnie rozpieszczasz. Wieża Eiffla, Casino de Monte Carlo ... a przecież w knajpie u Wietnamczyka również się dobrze bawiłam. 
- Chcę korzystać z życia póki jestem młody. - podał mi Menu. - Wiem, że innych na to nie stać. Gdy byłem mały, przyrzekłem sobie, że każde urodziny mojej mamy będziemy świętować w eleganckiej restauracji. Że ojca będzie stać na kupno kwiatów dla niej. Że Ethan będzie miał porządny sprzęt na treningi. Że zabiorę moją dziewczynę do takiego miejsca jak to i powiem : "Kochanie, jest tu niesamowicie elegancko i serwują nieziemskie jedzenie, ale Twoja kolacja, którą zjedliśmy wspólnie w łóżku przebiła to wszystko milion razy". - dotknął z czułością mojej dłoni. - "A teraz daj się ponieść fantazji i pamiętaj, że dzisiaj to nie my będziemy zmywać". - dodał doprowadzając mnie do parsknięcia śmiechem.
- Rozumiem to wszystko. Ale nie chcę żebyś kiedykolwiek pomyślał, że ja tego oczekuję.
- Dina, nawet jeśli bym chciał Cię rozpieszczać to i tak mi nie pozwolisz. - uśmiechnął się znad Menu. - Moja karta kredytowa Cię parzy. A ja tylko chciałem kupić Ci sukienkę. 
- Już dla Ciebie nie pracuję.
- Jak to? - zmarszczył czoło.
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami. - Jesteśmy razem, więc nie ma mowy, abym pobierała jakiekolwiek pieniądze za współpracę z Tobą. Będę nadal Ci pomagała, ale nie jako pracownica. Jestem zwykłą stażystką w Best of You Sports. - podkreśliłam. - Po prostu nie chcę, abyś mi płacił, dobrze? Może i nie zarabiam kokosów, ale rodzice mnie zabezpieczyli w razie jakiejkolwiek nagłej potrzeby. 
- A chociaż mogę być dżentelmenem i zapłacić za kolację?
- Śmiejesz się ze mnie.
- Di, ja wiem dlaczego ze mną jesteś. Nie musisz mi tego na każdym kroku powtarzać. - uśmiechnął się delikatnie w moją stronę co odwzajemniłam. - Po prostu wiem, że jestem zajebistym chłopakiem. - dodał chowając się za Menu.
- Ciesz się, że to elegancka restauracja i nie mogę rzucić w Ciebie sztućcem. - syknęłam mimo iż ogarnęło mnie rozbawienie. - Zauważ jednak, że te stoły mają długie obrusy.
Ostatecznie udało nam się złożyć zamówienie. Słowa Kyliana dały mi sporo do myślenia. Skoro raz w życiu mogłam się poczuć jak księżnicka Grace to dlaczego miałabym z tego zrezygnować? Przecież to nie oznaczało, że byłam samolubną osobą nie dostrzegającą problemów innych. Kylian również taki nie był. Pomagał innym, ale miał też prawo do własnych zachcianek ponieważ zarobił na nie ciężką pracą. 
W tle rozbrzmiały pierwsze takty muzyki, a na małej scenie stanęła dziewczyna o azjatyckich rysach twarzy. Życzyła wszystkim miłego wieczoru, po czym zaczęła śpiewać znaną na całym świecie piosenkę Elvisa Presley'a. Uśmiechnęłam się pod nosem wsłuchując w jej przyjemny głos. 
- Mogę panią prosić? - ujrzałam przed sobą dłoń Kyliana.
- Nikt nie tańczy. - zaśmiałam się.
- Mam zadzwonić do Twojego ojca i zapytać go o pozwolenie? - jego dłoń zniknęła w kieszeni marynarki gdzie spoczywał telefon. Pokręciłam rozbawiona głową wiedząc, że jest do tego zdolny. Wstałam ze swojego miejsca i pozwoliłam się poprowadzić na parkiet. Zaśmiałam się będąc okręconą wokół własnej osi. Uwielbiałam z nim tańczyć. Bez względu na to czy była to romantyczna piosenka czy gorący reggaeton. Już podczas gali Złotej Piłki czułam się swobodnie w jego ramionach. Tak, jakby były stworzone tylko dla mnie.


*

Do mieszkania wróciliśmy w wyśmienitych humorach. Po przekroczeniu progu zdjęłam z siebie marynarkę Kyliana i odwiesiłam ją na wieszak. Ze stóp zsunęłam szpilki czując błogą ulgę. Zagryzłam dolną wargę czując ręce Francuza owijające się wokół mojego drobnego ciała.
- Na co ma pani ochotę? - wyszeptał do mojego ucha.
- Hmm na gorącą kąpiel. - wymruczałam. - I szampana.
- Daj mi pięć minut. - jego usta czule odbiły się od mojej skroni.
- Kylian, żartowałam! - zawołałam odprowadzając go wzrokiem do łazienki. W odpowiedzi jedynie posłał mi całusa. Sama rozpoczęłam poszukiwania butelki szampana. Oczywiście to nie było trudne zadanie. Dość szybko zlokalizowałam ją w lodówce. Z barku wyciągnęłam dwa kryształowe kieliszki. Stawiając je na stoliku usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Niezwłocznie sięgnęłam po swój telefon.

"Twój nowy kochanek wie jak się wcześniej zabawiałaś?"

Jęknęłam głucho. Usiadłam na kanapie przeczesując nerwowo swoje włosy. Nie rozumiałam co Federico chciał osiągnąć swoim zachowaniem. Przecież nie mógł być zazdrosny! Ta myśl sama w sobie była niedorzeczna. Zachowywał się niczym małe dziecko, któremu odebrano zabawkę. A przecież nie byłam jego zabawką!
- Di? - podskoczyłam przestraszona czując męską dłoń na ramieniu. - Co się dzieje? Zbladłaś. - kucnął na przeciwko mnie spoglądając uważnie na moją twarz. Lekko trzęsącą się dłonią podałam mu telefon. Kylian przez chwilę wpatrywał się w treść wiadomości. Dostrzegłam zmianę w jego mimice.
- Federico był u mnie. - szepnęłam.
- Słucham?
- Wyrzuciłam go. - od razu zapewniłam.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Bo teraz wiem jak wyglądała moja relacja z nim i jest mi wstyd.
- Di. - poczułam jak siada obok mnie i przytula. - Czego chciał?
- Zjawił się niespodziewanie i poprosił o nocleg. Oczywiście się nie zgodziłam, ale wpuściłam go do mieszkania bo chciałam mu oddać kilka rzeczy. Gdy go odepchnęłam ... zdenerwował się i zaczął ze mnie szydzić, że jestem naiwna. A teraz to.
- Dotknął Cię bez Twojego pozwolenia?
- Odepchnęłam go.
- Nie miał prawa tego robić. - syknął. - Ja to załatwię.
- Przestań. On się tylko zgrywa.
- Powiesz mi o kolejnej wiadomości, prawda? - spojrzał na mnie uważnie. Kiwnęłam głową. - Teraz o tym zapomnij i uciekaj do łazienki. - poprosił. - Kąpiel na Ciebie czeka. - wstałam ciężko z kanapy. Posłusznie udałam się do pomieszczenia z kusząco wyglądającą wanną. Dostrzegając widok wody z mnóstwem piany oraz porozstawiane wokół zapachowe świeczki mój humor błyskawicznie powrócił do tego sprzed kilku minut. Zsunęłam z siebie sukienkę, a następnie pozbyłam się bielizny. Z błogim westchnieniem zanurzyłam ciało w gorącej wodzie. Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam.
- Kylian! - zawołałam po pięciu minutach. Nie musiałam długo czekać, aby jego głowa pojawiła się w drzwiach. - Zapomniałeś o szampanie. - uśmiechnęłam się niewinnie. Nie było mi jednak do śmiechu gdy pojawił się ponownie z butelką w rękach. Przełknęłam ciężko ślinę na widok nagiego torsu. W czasie mojej kąpieli Kylian zdążył się przebrać zostając w samych spodniach od dresu. - Wiesz, jednak da się mnie rozpieścić. - odebrałam od niego kieliszek. Poklepałam brzeg wanny, chcąc aby usiadł.
- Nie takie mury potrafiłem zawalić. - uśmiechnął się.
- Masz przy sobie telefon?
- Nie? Czemu pytasz? - zmarszczył czoło. Sekundę później w łazience rozległ się głośny plusk zmieszany z moim śmiechem. Mina Francuza, po tym jak wciągnęłam go do wanny, była wprost epicka.
- Ta wanna jest za duża dla jednej osoby.
- Nie mogłaś poprosić żebym Ci potowarzyszył?
- Wstydziłam się. - udałam niewiniątko chowając twarz w pianie. Kylian pokręcił z politowaniem głową, po czym pozbył się spodni wraz z bielizną. Poczułam jak moje ciało zaczyna płonąć z powodu samej świadomości iż okrywa nas tylko piana. Francuz oparł się plecami o drugi brzeg wanny spoglądając na mnie z wyzwaniem.
- Zwinność Twoich stópek już przetestowaliśmy. - zauważył gdy niechcący trącnęłam jego udo. - Możesz się przytulić. - zachęcił. Bez słowa pokonałam dzielącą nas odległość opierając plecami o jego klatę. Nasze ciała zetknęły się ze sobą skutkując dreszczem przebiegającym po moim kręgosłupie. Przymknęłam powieki ciesząc się tą chwilą. Opuszczkami palców Kylian utorował sobie drogę od zagłębienia moich piersi do brzucha i z powrotem. Był to niewinny, wręcz leniwy dotyk, który wywoływał burzę w moich żyłach. Jego usta co jakiś czas stykały się z moim nagim ramieniem, a gorący oddech owiewał ucho.
- Kylian?
- Tak?
- Chciałabym, abyś wiedział, że dla mnie to bez znaczenia gdzie będziesz grał. Czy to PSG czy Real Madryt ... po prostu chciałabym, abyś dokonał tej decyzji zgodnie ze swoim sumieniem. Bez nacisków kogokolwiek.
- Czyli podtrzymujesz swoje zdanie z gali?
- Nigdy go nie zmieniłam. To tylko Twoja decyzja. Pozwoliłeś mi podjąć moją, więc teraz Twoja kolej.
- Będziesz ze mną bez względu na to co wybiorę?
- Oczywiście. - odwróciłam głowę w jego stronę. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham. - potarł swój nos o mój, a następnie złączył nasze usta w pocałunku. Zamruczałam niczym zadowolony kociak okręcając swoje ciało o 180 stopni. Moje nagie piersi zetknęły się z jego torsem. Wywołało to żar, który doprowadził do pogłębienia owej czułości. Nasze języki rozpoczęły walki o dominacje w której mój był na straconej pozycji. Zawsze mu na to pozwalałam. Kylian odsunął się na parę centrymetów wpatrując we mnie z niemym pytaniem w oczach. Kiwnęłam głową z wpływającym na moje usta uśmiechem. Pragnęłam go tak bardzo iż kolejna zwłoka mogłaby doprowadzić mnie do szaleństwa. Pomógł mi wyjść z wanny prowadząc za rękę do sypialni w której paliła się jedynie nocna lampka. Moje plecy zetknęły się z zimną pościelą. Kylian zawisnął nade mną, patrząc na mnie, jakbym była jedyną kobietą na tym świecie. Poczułam jak moje policzki płoną z powodu irracjonalnego zawstydzenia. Swój pierwszy raz od dawna miałam za sobą, a miałam wrażenie jakbym miała go przeżyć dzisiejszej nocy. Odchodziłam od zmysłów gdy jego zmysłowe usta badały każdy centyment mojego ciała. Robił to bardzo powoli, jakby chciał zapamiętać wszystkie szczegóły. Z premedytacją omijał najwrażliwsze miejsca torturując je swoim gorącym oddechem. Jeśli chciał mnie ukarać za moje wcześniejsze niezdecydowanie to wybrał sobie do tego idealny sposób. Jęknęłam stęskniona gdy nareszcie mogłam odwzajemnić jego namiętny pocałunek. Słowo daję, zobaczyłam gwiazdy pod powiekami gdy poczułam go w sobie. Był idealny. Jakby stworzony specjalnie dla mnie. Kochał się ze mną powoli i delikatnie, co było dla mnie nowością. Jego zmysłowe usta tłumiły moje jęki, które przestałam kontrolować. Skupiona byłam jedynie na jego ruchach, które z każdą kolejną sekundą przybliżały mnie do finału. A gdy nastąpił miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Wtuliłam się mocno w jego szyję tłumiąc krzyk. Nie chciałam, aby całe Monako mnie usłyszało. Wspólnie wspięliśmy się na szczyt szczytów, a teraz zostało nam unormowanie naszych przyspieszonych oddechów.
- Za kogo Ty się masz, Mbappé? - szepnęłam przejeżdżając dłonią po jego mokrym torsie. Brew Kyliana uniosła się z rozbawienia. - Obaliłeś wszystkie moje zasady.
- Trzeba wymyślić nowe.
- Seks tylko z miłości? - zagryzłam zadziornie dolną wargę.
- To akurat najważniejsze. - pocałował mnie co natychmiastowo odwzajemniłam. - Daj mi pięć minut. - wymruczał gładząc moje plecy. Zaśmiałam się pchając go na poduszki. Usiadłam wygodnie na jego brzuchu, czując dziki wzrok na moim ciele. Pogroziłam mu palcem. Nareszcie mogłam zbadać każdy miesięń na jego wyrzeźbionej klacie.


***


Plany co do tego rozdziału były kompletne inne, ale przyzwyczaiłam się do tego iż uwielbiam zmieniać koncepcję w ostatniej chwili :) Troszkę sielanki i wchodzimy w decydującą fazę ... zaczyna się okienko transferowe ^^ 

wtorek, 9 czerwca 2020

20. Najlepszy i najpiekniejsza

Tęsknota to uczucie braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby. Często pojawia się odczuwaniem niepokoju, smutku, zamyślenia. Tęsknota jest jednocześnie protestem przeciwko oddaleniu się obiektu miłości. Tak, to zdecydowanie definicja stanu mojego ducha w ciągu ostatnich kilku dni. Teraz doskonale zrozumiałam pojęcie jakim jest "usychanie z tęsknoty". Cholerny i bezczelny Mbappé! Mógłby chociaż odpisać na wiadomość!
Z irytacją odrzuciłam telefon na kanapę. Zachowywałam się irracjonalnie i byłam tego w pełni świadoma. Po powrocie do Madrytu kompletnie nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Wykłady, egzaminy, spotkania z koleżankami, praca ... na niczym nie mogłam w pełni się skupić. Z przerażająco pogłębiającym się uzależenieniem nie potrafiłam rozstać się z telefonem, wymieniając się z Kylianem czasami wręcz idiotycznymi wiadomościami. Choć i tak nic nie mogło przebić naszych wieczornych "rozmów" podczas których potrafiliśmy przez dobrych kilka minut milczeć, wpatrując się jedynie w swoje twarze. Odległość jaka dzieliła Madryt i Paryż była o wiele za duża. Przynajmniej o jakieś 1275 kilometrów. 
Otrząsnęłam się z naiwnych myśli. Wpisałam w przeglądarkę nazwę eleganckich zegarków "Hublot", chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o danej firmie. Oczywiście obok mnie leżała teczka pełna teoretycznych informacji na ten temat, jednak osobiście wolałam sprawdzić wszystkie źródła, szczególnie te bardziej obiektywne opinie. Kylian był pozytywnie nastawiony na zostanie ambasadorem nowej kolekcji. Większość projektów idealnie trafiało w jego gust, który w ostatnim czasie na całe szczęście się poprawił. 
Dzownek do drzwi skutecznie oderwał mnie od czytania o dodatkowych funkcjach jakie posiadały te niezwykłe i elegenackie zegarki. Rozmasowałam dłonią zesztywniały kark kierując swoje kroki w stronę holu. Nacisnęłam klamkę stając twarzą w twarz z osobą, której się tu niespodziewałam.
- Federico? - wydukałam. 
- Niespodzianka! - na jego usta wpłynął uśmiech. - Byłem w pobliżu i pomyślałem, że wpadę. Ok, nie patrz tak na mnie. - westchnął gdy moje brwi uniosły się ku górze. - Mogłabyś mnie przenocować? Znów pokłóciłem się z rodzicami. Wiesz jacy są.
- Owszem. Czekają aż dorośniesz. - wpuściłam go do środka. - Traktujesz ich dom jak hotel. Swoją drogą klucze do mojego mieszkania również mógłbyś oddać. - ostentacyjnie wyciągnęłam ku niemu dłoń na której wylądował znajomy plik. - Nie możesz zostać. Zakończyliśmy nasz układ, więc nie powinieneś tutaj bywać.
- Przecież jesteśmy kumplami. - wzruszył ramionami.
- Sam w to nie wierzysz. - mruknęłam. - Wpuściłam Cię tylko dlatego, że zostało tu kilka Twoich rzeczy. Zabierzesz je i wyjdziesz. - skierowałam swoje kroki w stronę sypialni. Z dołu szafy wyciągnęłam reklamówkę, którą miałam oddać Federico przy najbliższej okazji. Wróciwszy do salonu zastałam go nachylonego nad moim laptopem. - Co robisz?
- Dalej pracujesz z tym gwiazdorem?
- Ten gwiazdor ma imię i nazwisko. A teraz? - skinęłam głową w stronę wyjścia. Po raz pierwszy w towarzystwie Federico poczułam się niezręcznie. Miałam wrażenie, że cały świat na mnie patrzy. Jakbym była w pieprzonej ukrytej kamerze! - Muszę popracować i wykonać dość ważny telefon. Wyjdź proszę. 
- Dina, co się dzieje? - błyskawicznie zmniejszył odległość pomiędzy nami. Jego dłonie wylądowały na moich biodrach. Instynktownie odepchnęłam go od siebie. 
- Nie dotykaj mnie! 
- Co się z Tobą dzieje? - zmarszczył czoło.
- Zakończyliśmy nasz układ, zapomniałeś? - syknęłam. - Nie możesz ani mnie dotykać, ani mnie odwiedzać. Skończyłam z takimi zabawami raz na zawsze. Jestem z kimś dla kogo nie jestem jedynie panienką do łóżka, więc proszę żebyś to uszanował.
- Ty w związku? - parsknął śmiechem.
- Ludzie się zmieniają. Wystarczy poznać odpowiednią osobę.
- Raczej z pełnym portfelem. - założył ręce na piersi spoglądając na mnie z góry. - Masz mnie za idiotę? Zamieniłaś mnie na Mbappé. Odkąd zaczęłaś z nim pracować widziałem co się z Tobą dzieje. Co, zamarzył Ci się czarny? - prychnął. Moja dłoń błyskawicznie i dość boleśnie odbiła się od jego policzka. Na kilka sekund zapadła pomiędzy nami cisza. Federico dotknął obolałe miejsce i przez chwile je rozmasowywał. - Jesteś naiwna. Jeszcze przyznasz mi rację. Facet przez jakiś czas będzie traktował Cię jak księżniczkę, przeleci kilka razy, a potem znajdzie sobie kolejną. Wiesz, że ciemnoskórzy faceci zawsze szukają jasnowłosych panienek? Chcą sobie podbudować ego bo mają w genach świadomość bycia gorszymi.
- Brak mi słów na Ciebie. - pokręciłam głową.
- Powiedział Ci już, że Cię kocha? - nachylił się nade mną. Zacisnęłam usta w wąską linię. - Najpierw musiałabyś mu wskoczyć do łóżka żeby zasłużyć.
- Wynoś się! - wrzasnęłam otwierając szeroko drzwi. - Nie chcę Cię tu więcej widzieć, rozumiesz? Następnym razem zadzwonię na policję! - chłopak uchylił usta, aby mi odpowiedzieć jednak przeszkodziło mu w tym nagłe pojawienie się sąsiada. Pan Cortes spojrzał uważnie na mojego "gościa" oczekując reakcji. Po chwili mogłam odetchnąć z ulgą ponieważ Federico zbiegł po schodach.
- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję. - posłałam mężczyźnie słaby uśmiech. Zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam wszystkie możliwe zamki. Nie sądziłam, że koniec mojego układu z Federico będzie miał taki koniec. Po naszej ostatniej rozmowie sądziłam iż rozeszliśmy się w zgodzie. Czy na prawde sądził, że po kilku tygodniach przyjmę go z powrotem? Czy aż taka zdesperowana byłam w jego oczach? Usiadłam ciężko na kanapie zakrywając twarz dłońmi. Dopiero teraz zrozumiałam jakie życie prowadziłam. Nie miałam szacunku do własnej osoby, więc jak mogłam żądać tego od Federico?


*

Najlepszy i Najpiękniejsza

Wiele na to wskazuje choć Kylian Mbappe nie potwierdził tej informacji. Podczas meczu PSG z AS Monaco pojawiła się ona - Alicia Aylies - w koszulce z numerem 7. Piękna modelka pochwaliła się na swoim Instagramie zdjęciem z trybun, a francuskie media spekulują, że pojawiła się ona kolejny raz na Parc des Princes z powodu Mbappe ...


- Zdementuję to.
- I tak to zignorują. - przeczesałam dłonią włosy wpatrując się w twarz Kyliana na moim telefonie. - Po za tym, nie sądzę aby ten odgrzewany przez media kotlet był przypadkiem. Widok Rafaeli obok Twojej teoretycznej ukochanej jest dość wymowny.
- Doskonale wiesz jaka jest Rafaela.
- Interesowna? - uniosłam brew ku górze. 
- Jedno Twoje słowo, a cały świat dowie się prawdy.
- Nie. Uzgodniliśmy, że tak będzie najlepiej. Pani Delphine miała rację. Zarząd PSG wpadnie w szał gdy dowie się z kim jesteś. Zarzucą Florentino, że mnie wysłał, abym Cię uwiodła i namówiła na transfer. - wywróciłam oczami. - Jakby nie patrzeć jest w tym ziarenko prawdy.
- Że mnie uwiodłaś? 
- To Ty okręciłeś sobie mnie wokół palca. - prychnęłam.
- Żeby to jeszcze było takie proste. - zaśmiał się, a po chwili spoważniał. - Di, na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz na przygnębioną. Zapomnij o tym głupim artykule.
- Po prostu jestem zmęczona. - posłałam mu uśmiech. - Wolałabym rozmawiać siedząc obok Ciebie. 
- Nie spodziewałem się takich słów po Dinie Mijatović.
- Bo się rozłączę! - zagroziłam.
- Ja za Tobą też tęsknie diablico. - zaśmiał się. - Muszę zainwestować w prywatny odrzutowiec. Na przykład teraz bym w niego wsiadł i po dwóch godzinach mógłbym Cię pocałować na dobranoc.
- Zainwestuj w latający dywan Aladynie. Byłbyś szybciej.
- Mówiłem już, że jesteś diablicą?


*

Marie zgodziła się na randkę z Ethanem. Ok, słowo "randka" było tu raczej nadinterpretacją szkolnego projektu wykonywanego przez trzynastolatków. Dziewczynka zgodziła się, aby jej partnerem został najmłodszy z braci Mbappe, co wywołało w chłopcu ogromną radość. W Kylianie natomiast rozbawienie. Ze śmiechem zdawał mi relację z całego wiekopomnego wydarzenia, które miało miejsce w jego domu.
- Ona jest taka sama jak Ty! - poskarżył się na wstępie. - Gdy Ethan mi ją przedstawił, stwierdziła, że w telewizji wydaję się być wyższy i grubszy!
- To chyba dobrze, że nie chudszy? - zachichotałam.
- Jestem pewien, że znalazłybyście wspólny język.
Nie musiałam długo czekać, aby poznać słynną Marie. Kylian zaprosił ją na celebrację wygrania Ligue 1 przez PSG. Z początku dziewczynka kręciła nosem, twierdząc, że nie interesuje ją piłka nożna, ale ostatecznie się zgodziła. Pocieszyłam Ethana stwierdzeniem, że Marie spędza z nim czas dlatego że go po prostu lubi, a nie z powodu jego nazwiska i wynikających z tego korzyści. Chłopiec poprosił mnie o towarzyszenie im na stadionie. Stwierdził iż inni "opiekunowie" mogliby wprowadzić go w totalne zażenowanie, a ja jestem jedyną osobą której w pełni ufa. W ten właśnie sposób znalazłam się w Paryżu, nie mówiąc o niczym Kylianowi. Wraz z Marie usiadłam na jednej z trybun i niecierpliwie oczekiwałam rozpoczęcia świętowania.
- Mama mówi, że faceci zachowują się jak mali chłopcy z powodu piłki nożnej.
- Nie tylko. - zaśmiałam się. - Ale oni po prostu muszą mieć jakąś pasję. Inaczej chodziliby za nami krok w krok doprowadzając do szewskiej pasji. - puściłam jej oczko. Trzynastolatka zachichotała, po czym przeniosła swój wzrok na Ethana, który stał w szeregu innych chłopców na murawie. Jako piłkarz juniorskiej drużyny PSG miał tą przyjemność zrobienia szpaleru dla mistrzów.
Oczekiwałam fajerwerków. Czegoś zapierającego dech w piersiach. Zrozumiałam jedynie, że PSG jeszcze nie było na poziomie największych klubów w Europie. Wygranie ligi francuskiej nie można było porównać do triumfu w Lidze Mistrzów czy innych ligach. Widziałam to w twarzach Neymara i Kyliana. Owszem, cieszył ich ten sukces, jednak zdawali sobie sprawę z tego, że stać ich było na o wiele więcej. Tu nie było zachrypniętych gardeł, wybuchów niekontrolowanego śmiechu, fałszowaniu z fanami klubowych piosenek czy biegających po murawie dzieci. Wodziłam wzrokiem za Kylianem, który w towarzystwie Ethana obszedł boisko dziękując kibicom za wsparcie. Był jakby zdystansowany do tego wszystkiego. Miało to jednak swoje plusy. Nie musiałam pomagać mu wsiadać do samochodu czy też utrzymać równowagę jak Luce rok temu. Fakt, że mój przyjaciel miał słabą głowę do szampanów miało tu spore znaczenie.
- Myślisz, że Ethan też będzie tak dobrym piłkarzem?
- Kylian twierdzi, że będzie lepszy od niego.
- Nie lubię piłki nożnej. - skrzywiła się.
- A jego lubisz? - zerknęłam na nią. Policzki dziewczynki pokrył rumieniec. - Gdy się kogoś lubi trzeba pójść na kompromis. Ja nie lubię PSG, ale jestem w stanie przełknąć tą gorycz dla Kyliana. - wyjaśniłam.
- To czemu nie zejdziesz do niego na murawę?
- Bo nasz związek jest tajemnicą. - przyłożyłam palec do ust.
- Oh! - jej oczy zabłysły z podekscytowania. - A ja sądziłam, że też uważasz, że to trofeum jest brzydkie. - wskazała na "symbol zwycięstwa" w rękach Kyliana. - Wygląda jak latający spodek.
- Najpiękniejsze puchary są za zwycięstwa w Lidze Mistrzów i Mistrzostwach Świata. Jedno już ma. Jestem pewna, że kolejne czekają na niego w przyszłości.
- Rozumiem.
- Ale Ty koniecznie musisz zejść na dół. - wstałam ze swojego miejsca. - Ethan mnie o to prosił. Chciał Ci pokazać jak to wszystko wygląda z perspektywy murawy. Na pewno będziesz zachwycona. - Marie zmarszczyła czoło jednak posłusznie skierowała się stromymi schodkami w dół. Wspólnie podeszyśmy do bandy, a ja wyłapałam spojrzenie seniora Mbappé. Wskazałam na Marie, której po chwili pomógł znaleźć się po drugiej stronie.
- A Ty? - dziewczynka odwróciła się do mnie zdezorientowana.
- Poczekam na was. - obiecałam machając do niej. Usiadłam na schodku spoglądając na świętujących piłkarzy w towarzystwie swoich najbliższych, oczekujących na rodzinne zdjęcie z trofeum. Uśmiechnęłam się na widok Neymara, który tarzał się ze swoim synem w morzu kolorowego konfetti. Davi Lucca był w tym momencie bardziej poważniejszy od swojego ojca. Obok stała niezawodna Rafaela prowadząc relację live na swoim telefonie z tego wydarzenia. Cały czas coś mówiąc podeszła do osoby, której się tu nie spodziewałam. A przynajmniej nie na środku murawy. To oczywiste, że nie wierzyłam w to co pisano w prasie, jednak widok Alicii Aylies wywołał we mnie irracjonalną złość oraz niemiłe ukucie w sercu. "Najlepszy i Najpiękniejsza". Media będą miały o czym jutro pisać.
Zerknęłam na Ethana i Marie, którzy stali w towarzystwie Kyliana oraz seniora Mbappé. Dziewczynka cały czas uciekała do mnie wzrokiem. Wpatrywała się we mnie chwilę, po czym zirytowana przewróciła oczami i pociągnęła Kyliana za rękaw. Ten zaszczycił ją swoim zainteresowaniem, wysłuchując co ma mu do powiedzenia. Jej palec został wycelowany wprost na mnie. Zbladłam gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Marie jeszcze coś powiedziała, po czym Kylian ruszył w moją stronę szybkim krokiem. Wstałam spanikowana kręcąc głową. Chciałam dać mu znak, aby tego nie robił. Po prostu nie mógł. Przecież nie tak się umawialiśmy.
To oczywiste, że nic sobie z tego nie zrobił i po prostu przeskoczył bandę. Posyłając mi przy tym swój słynny uśmiech, którego nigdy nie potrafiłam nie odwzajemnić. Poddałam się, a wszystko wokół nagle straciło znaczenie. Przede wszystkim zniknęły te tysiące ludzi, krórzy byli tu obecni. Jego dłonie na mojej tali oraz usta łączące się z moimi były wszystkim czego w tym momencie potrzebowałam.
- Co Ty zrobiłeś? - wyszeptałam.
- Mała diablica uświadomiła mi, że mogę ukrywać wszystko, ale nie kogoś, kogo kocham. - pogładził z czułością mój policzek. - Di, kocham Cię. I nie obchodzi mnie to jak ludzie zintepretują nasz związek. Twoje miejsce jest przy mnie, a nie za bandą.
- Ja też Cię kocham. - wyznałam drżącym z emocji głosem.
- Świetnie się składa. - poczułam jak chwyta moje ciało na ręce. Parę sekund później znalazłam się po drugiej stronie bandy. Dłoń Kyliana splotła się z moją gdy ruszyliśmy w stronę jego rodziny. Czułam na sobie zainteresowanie innych, w szczególności fotografów. Starałam się to jednak zignorować i całkowicie skupić na szerokim uśmiechu Kyliana.


***