- Nie zostawią na nas suchej nitki.
- Więc ucieknijmy.
Widok na Riwierę Francuską zapierał dech w moich piersiach. Księstwo Monako, w którym Kylian spędził pięć lat, było rzeczywiście najpiękniejszym miejscem na ziemi. Czystym. Bezpiecznym. Absolutnie nie dziwiałam się iż nie sprzedał swojego apartamentu, wręcz chowając się w nim przed całym światem. Tutaj nie był śledzony przez paparazzi czy nękany przez namolnych fanów. Była to jego oaza spokoju, choć sam przyznał, iż pierwsze miesiące w tym miejscu przepłakał w tęsknocie za najbliższymi. Z czasem zakochał się w tym mieście i mógł z czystym sumieniem nazwać je domem. Zawsze wyobrażałam sobie Monako jako kraj pełen bogactw. I takie też było. Od lat zachwycało splendorem. Jak żaden inny kraj na świecie kojarzył się z nieopodatkowanym życiem na najwyższym szczeblu. Piękne kobiety, szybkie samochody, palmy do nieba i lejący się strumieniami szampan. Zapach pieniędzy i wszechobecnego legalnego hazardu. Słynne kasyno, ekskluzywny wyścig Formuły 1 po ulicach księstwa,
zacumowane w marinach warte miliony jachty i krążące po ulicach
limuzyny. Nie wspominając o znanych nazwiskach rezydentów. To wszystko było obrazem miejsca niedostępnego dla zwykłego śmiertelnika. Choć to oczywiste iż po mieście kręciły się tłumy turystów.
Uważnym spojrzeniem zeskanowałam swoje lustrzane odbicie. Nie wiedziałam czy wyglądałam odpowiednio na wyjście do kasyna. Z powodu naszej szybkiej "ucieczki" nie zdążyłam wyposażyć swojej walizki w odpowiednie ciuchy. Kategorycznie odmówiłam Kylianowi wyjścia na zakupy doskonale wiedząc jak się to może skończyć. Po za tym, skąd mogłam wiedzieć, że zabierze mnie na kolację. Do kasyna. Do TEGO kasyna!
- Tylko tu jadałeś, prawda? - mruknęłam gdy przekroczyliśmy próg budynku wyglądającego niczym pałac. Casino de Monte Carlo było jednym z najpopularniejszym na całym świecie. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać ilu ludzi to miejsce doprowadziło do bankructwa.
- Chciałem się po prostu poczuć niczym James Bond. Problem polegał na tym, że nie miałem przy sobie odpowiednio pięknej kobiety. - ucałował mój policzek. - Nadawałabyś się idealnie na dziewczynę Bonda. Wyglądasz pięknie.
- No dobrze, Twoje słodzenie mamy już za sobą.
- Diablica z Ciebie. - zaśmiał się. - Nigdy nie grałem. Na zgrupowaniu reprezentacji zazwyczaj przegrywam w chińczyka, więc za karty nawet się nie zabieram.
- Kto nie ma szczęścia w kartach ma je w miłości.
- To akurat prawda. - uścisnął moją dłoń.
- Pan Mbappé. - przed nami pojawił się niski mężczyzna w eleganckim garniturze. - Witamy pana i pana uroczą towarzyszkę w Casino de Monte Carlo. Stolik już na państwa czeka. - gestem dłoni wskazał nam kierunek w którym się udaliśmy. Wnętrze budynku robiło piorunujące wrażenie. Bogato zdobione sale wręcz raziły swoim przepychem. Nie miałam okazji, aby przyglądnąć się wszystkiemu, ponieważ przyszliśmy tu tylko w jednym celu. Z uśmiechem podziękowałam Kylianowi, który odsunął mi eleganckie krzesło.
- Za bardzo mnie rozpieszczasz. Wieża Eiffla, Casino de Monte Carlo ... a przecież w knajpie u Wietnamczyka również się dobrze bawiłam.
- Chcę korzystać z życia póki jestem młody. - podał mi Menu. - Wiem, że innych na to nie stać. Gdy byłem mały, przyrzekłem sobie, że każde urodziny mojej mamy będziemy świętować w eleganckiej restauracji. Że ojca będzie stać na kupno kwiatów dla niej. Że Ethan będzie miał porządny sprzęt na treningi. Że zabiorę moją dziewczynę do takiego miejsca jak to i powiem : "Kochanie, jest tu niesamowicie elegancko i serwują nieziemskie jedzenie, ale Twoja kolacja, którą zjedliśmy wspólnie w łóżku przebiła to wszystko milion razy". - dotknął z czułością mojej dłoni. - "A teraz daj się ponieść fantazji i pamiętaj, że dzisiaj to nie my będziemy zmywać". - dodał doprowadzając mnie do parsknięcia śmiechem.
- Rozumiem to wszystko. Ale nie chcę żebyś kiedykolwiek pomyślał, że ja tego oczekuję.
- Dina, nawet jeśli bym chciał Cię rozpieszczać to i tak mi nie pozwolisz. - uśmiechnął się znad Menu. - Moja karta kredytowa Cię parzy. A ja tylko chciałem kupić Ci sukienkę.
- Już dla Ciebie nie pracuję.
- Jak to? - zmarszczył czoło.
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami. - Jesteśmy razem, więc nie ma mowy, abym pobierała jakiekolwiek pieniądze za współpracę z Tobą. Będę nadal Ci pomagała, ale nie jako pracownica. Jestem zwykłą stażystką w Best of You Sports. - podkreśliłam. - Po prostu nie chcę, abyś mi płacił, dobrze? Może i nie zarabiam kokosów, ale rodzice mnie zabezpieczyli w razie jakiejkolwiek nagłej potrzeby.
- A chociaż mogę być dżentelmenem i zapłacić za kolację?
- Śmiejesz się ze mnie.
- Di, ja wiem dlaczego ze mną jesteś. Nie musisz mi tego na każdym kroku powtarzać. - uśmiechnął się delikatnie w moją stronę co odwzajemniłam. - Po prostu wiem, że jestem zajebistym chłopakiem. - dodał chowając się za Menu.
- Ciesz się, że to elegancka restauracja i nie mogę rzucić w Ciebie sztućcem. - syknęłam mimo iż ogarnęło mnie rozbawienie. - Zauważ jednak, że te stoły mają długie obrusy.
Ostatecznie udało nam się złożyć zamówienie. Słowa Kyliana dały mi sporo do myślenia. Skoro raz w życiu mogłam się poczuć jak księżnicka Grace to dlaczego miałabym z tego zrezygnować? Przecież to nie oznaczało, że byłam samolubną osobą nie dostrzegającą problemów innych. Kylian również taki nie był. Pomagał innym, ale miał też prawo do własnych zachcianek ponieważ zarobił na nie ciężką pracą.
W tle rozbrzmiały pierwsze takty muzyki, a na małej scenie stanęła dziewczyna o azjatyckich rysach twarzy. Życzyła wszystkim miłego wieczoru, po czym zaczęła śpiewać znaną na całym świecie piosenkę Elvisa Presley'a. Uśmiechnęłam się pod nosem wsłuchując w jej przyjemny głos.
- Mogę panią prosić? - ujrzałam przed sobą dłoń Kyliana.
- Nikt nie tańczy. - zaśmiałam się.
- Mam zadzwonić do Twojego ojca i zapytać go o pozwolenie? - jego dłoń zniknęła w kieszeni marynarki gdzie spoczywał telefon. Pokręciłam rozbawiona głową wiedząc, że jest do tego zdolny. Wstałam ze swojego miejsca i pozwoliłam się poprowadzić na parkiet. Zaśmiałam się będąc okręconą wokół własnej osi. Uwielbiałam z nim
tańczyć. Bez względu na to czy była to romantyczna piosenka czy gorący reggaeton. Już podczas gali Złotej Piłki czułam się swobodnie w jego ramionach. Tak, jakby były stworzone tylko dla mnie.
*
Do mieszkania wróciliśmy w wyśmienitych humorach. Po przekroczeniu progu zdjęłam z siebie marynarkę Kyliana i odwiesiłam ją na wieszak. Ze stóp zsunęłam szpilki czując błogą ulgę. Zagryzłam dolną wargę czując ręce Francuza owijające się wokół mojego drobnego ciała.
- Na co ma pani ochotę? - wyszeptał do mojego ucha.
- Hmm na gorącą kąpiel. - wymruczałam. - I szampana.
- Daj mi pięć minut. - jego usta czule odbiły się od mojej skroni.
- Kylian, żartowałam! - zawołałam odprowadzając go wzrokiem do łazienki. W odpowiedzi jedynie posłał mi całusa. Sama rozpoczęłam poszukiwania butelki szampana. Oczywiście to nie było trudne zadanie. Dość szybko zlokalizowałam ją w lodówce. Z barku wyciągnęłam dwa kryształowe kieliszki. Stawiając je na stoliku usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Niezwłocznie sięgnęłam po swój telefon.
"Twój nowy kochanek wie jak się wcześniej zabawiałaś?"
Jęknęłam głucho. Usiadłam na kanapie przeczesując nerwowo swoje włosy. Nie rozumiałam co Federico chciał osiągnąć swoim zachowaniem. Przecież nie mógł być zazdrosny! Ta myśl sama w sobie była niedorzeczna. Zachowywał się niczym małe dziecko, któremu odebrano zabawkę. A przecież nie byłam jego zabawką!
- Di? - podskoczyłam przestraszona czując męską dłoń na ramieniu. - Co się dzieje? Zbladłaś. - kucnął na przeciwko mnie spoglądając uważnie na moją twarz. Lekko trzęsącą się dłonią podałam mu telefon. Kylian przez chwilę wpatrywał się w treść wiadomości. Dostrzegłam zmianę w jego mimice.
- Federico był u mnie. - szepnęłam.
- Słucham?
- Wyrzuciłam go. - od razu zapewniłam.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Bo teraz wiem jak wyglądała moja relacja z nim i jest mi wstyd.
- Di. - poczułam jak siada obok mnie i przytula. - Czego chciał?
- Zjawił się niespodziewanie i poprosił o nocleg. Oczywiście się nie zgodziłam, ale wpuściłam go do mieszkania bo chciałam mu oddać kilka rzeczy. Gdy go odepchnęłam ... zdenerwował się i zaczął ze mnie szydzić, że jestem naiwna. A teraz to.
- Dotknął Cię bez Twojego pozwolenia?
- Odepchnęłam go.
- Nie miał prawa tego robić. - syknął. - Ja to załatwię.
- Przestań. On się tylko zgrywa.
- Powiesz mi o kolejnej wiadomości, prawda? - spojrzał na mnie uważnie. Kiwnęłam głową. - Teraz o tym zapomnij i uciekaj do łazienki. - poprosił. - Kąpiel na Ciebie czeka. - wstałam ciężko z kanapy. Posłusznie udałam się do pomieszczenia z kusząco wyglądającą wanną. Dostrzegając widok wody z mnóstwem piany oraz porozstawiane wokół zapachowe świeczki mój humor błyskawicznie powrócił do tego sprzed kilku minut. Zsunęłam z siebie sukienkę, a następnie pozbyłam się bielizny. Z błogim westchnieniem zanurzyłam ciało w gorącej wodzie. Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam.
- Kylian! - zawołałam po pięciu minutach. Nie musiałam długo czekać, aby jego głowa pojawiła się w drzwiach. - Zapomniałeś o szampanie. - uśmiechnęłam się niewinnie. Nie było mi jednak do śmiechu gdy pojawił się ponownie z butelką w rękach. Przełknęłam ciężko ślinę na widok nagiego torsu. W czasie mojej kąpieli Kylian zdążył się przebrać zostając w samych spodniach od dresu. - Wiesz, jednak da się mnie rozpieścić. - odebrałam od niego kieliszek. Poklepałam brzeg wanny, chcąc aby usiadł.
- Nie takie mury potrafiłem zawalić. - uśmiechnął się.
- Masz przy sobie telefon?
- Nie? Czemu pytasz? - zmarszczył czoło. Sekundę później w łazience rozległ się głośny plusk zmieszany z moim śmiechem. Mina Francuza, po tym jak wciągnęłam go do wanny, była wprost epicka.
- Ta wanna jest za duża dla jednej osoby.
- Nie mogłaś poprosić żebym Ci potowarzyszył?
- Wstydziłam się. - udałam niewiniątko chowając twarz w pianie. Kylian pokręcił z politowaniem głową, po czym pozbył się spodni wraz z bielizną. Poczułam jak moje ciało zaczyna płonąć z powodu samej świadomości iż okrywa nas tylko piana. Francuz oparł się plecami o drugi brzeg wanny spoglądając na mnie z wyzwaniem.
- Zwinność Twoich stópek już przetestowaliśmy. - zauważył gdy niechcący trącnęłam jego udo. - Możesz się przytulić. - zachęcił. Bez słowa pokonałam dzielącą nas odległość opierając plecami o jego klatę. Nasze ciała zetknęły się ze sobą skutkując dreszczem przebiegającym po moim kręgosłupie. Przymknęłam powieki ciesząc się tą chwilą. Opuszczkami palców Kylian utorował sobie drogę od zagłębienia moich piersi do brzucha i z powrotem. Był to niewinny, wręcz leniwy dotyk, który wywoływał burzę w moich żyłach. Jego usta co jakiś czas stykały się z moim nagim ramieniem, a gorący oddech owiewał ucho.
- Kylian?
- Tak?
- Chciałabym, abyś wiedział, że dla mnie to bez znaczenia gdzie będziesz grał. Czy to PSG czy Real Madryt ... po prostu chciałabym, abyś dokonał tej decyzji zgodnie ze swoim sumieniem. Bez nacisków kogokolwiek.
- Czyli podtrzymujesz swoje zdanie z gali?
- Nigdy go nie zmieniłam. To tylko Twoja decyzja. Pozwoliłeś mi podjąć moją, więc teraz Twoja kolej.
- Będziesz ze mną bez względu na to co wybiorę?
- Oczywiście. - odwróciłam głowę w jego stronę. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham. - potarł swój nos o mój, a następnie złączył nasze usta w pocałunku. Zamruczałam niczym zadowolony kociak okręcając swoje ciało o 180 stopni. Moje nagie piersi zetknęły się z jego torsem. Wywołało to żar, który doprowadził do pogłębienia owej czułości. Nasze języki rozpoczęły walki o dominacje w której mój był na straconej pozycji. Zawsze mu na to pozwalałam. Kylian odsunął się na parę centrymetów wpatrując we mnie z niemym pytaniem w oczach. Kiwnęłam głową z wpływającym na moje usta uśmiechem. Pragnęłam go tak bardzo iż kolejna zwłoka mogłaby doprowadzić mnie do szaleństwa. Pomógł mi wyjść z wanny prowadząc za rękę do sypialni w której paliła się jedynie nocna lampka. Moje plecy zetknęły się z zimną pościelą. Kylian zawisnął nade mną, patrząc na mnie, jakbym była jedyną kobietą na tym świecie. Poczułam jak moje policzki płoną z powodu irracjonalnego zawstydzenia. Swój pierwszy raz od dawna miałam za sobą, a miałam wrażenie jakbym miała go przeżyć dzisiejszej nocy. Odchodziłam od zmysłów gdy jego zmysłowe usta badały każdy centyment mojego ciała. Robił to bardzo powoli, jakby chciał zapamiętać wszystkie szczegóły. Z premedytacją omijał najwrażliwsze miejsca torturując je swoim gorącym oddechem. Jeśli chciał mnie ukarać za moje wcześniejsze niezdecydowanie to wybrał sobie do tego idealny sposób. Jęknęłam stęskniona gdy nareszcie mogłam odwzajemnić jego namiętny pocałunek. Słowo daję, zobaczyłam gwiazdy pod powiekami gdy poczułam go w sobie. Był idealny. Jakby stworzony specjalnie dla mnie. Kochał się ze mną powoli i delikatnie, co było dla mnie nowością. Jego zmysłowe usta tłumiły moje jęki, które przestałam kontrolować. Skupiona byłam jedynie na jego ruchach, które z każdą kolejną sekundą przybliżały mnie do finału. A gdy nastąpił miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Wtuliłam się mocno w jego szyję tłumiąc krzyk. Nie chciałam, aby całe Monako mnie usłyszało. Wspólnie wspięliśmy się na szczyt szczytów, a teraz zostało nam unormowanie naszych przyspieszonych oddechów.
- Za kogo Ty się masz, Mbappé? - szepnęłam przejeżdżając dłonią po jego mokrym torsie. Brew Kyliana uniosła się z rozbawienia. - Obaliłeś wszystkie moje zasady.
- Trzeba wymyślić nowe.
- Seks tylko z miłości? - zagryzłam zadziornie dolną wargę.
- To akurat najważniejsze. - pocałował mnie co natychmiastowo odwzajemniłam. - Daj mi pięć minut. - wymruczał gładząc moje plecy. Zaśmiałam się pchając go na poduszki. Usiadłam wygodnie na jego brzuchu, czując dziki wzrok na moim ciele. Pogroziłam mu palcem. Nareszcie mogłam zbadać każdy miesięń na jego wyrzeźbionej klacie.
- Na co ma pani ochotę? - wyszeptał do mojego ucha.
- Hmm na gorącą kąpiel. - wymruczałam. - I szampana.
- Daj mi pięć minut. - jego usta czule odbiły się od mojej skroni.
- Kylian, żartowałam! - zawołałam odprowadzając go wzrokiem do łazienki. W odpowiedzi jedynie posłał mi całusa. Sama rozpoczęłam poszukiwania butelki szampana. Oczywiście to nie było trudne zadanie. Dość szybko zlokalizowałam ją w lodówce. Z barku wyciągnęłam dwa kryształowe kieliszki. Stawiając je na stoliku usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Niezwłocznie sięgnęłam po swój telefon.
"Twój nowy kochanek wie jak się wcześniej zabawiałaś?"
Jęknęłam głucho. Usiadłam na kanapie przeczesując nerwowo swoje włosy. Nie rozumiałam co Federico chciał osiągnąć swoim zachowaniem. Przecież nie mógł być zazdrosny! Ta myśl sama w sobie była niedorzeczna. Zachowywał się niczym małe dziecko, któremu odebrano zabawkę. A przecież nie byłam jego zabawką!
- Di? - podskoczyłam przestraszona czując męską dłoń na ramieniu. - Co się dzieje? Zbladłaś. - kucnął na przeciwko mnie spoglądając uważnie na moją twarz. Lekko trzęsącą się dłonią podałam mu telefon. Kylian przez chwilę wpatrywał się w treść wiadomości. Dostrzegłam zmianę w jego mimice.
- Federico był u mnie. - szepnęłam.
- Słucham?
- Wyrzuciłam go. - od razu zapewniłam.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Bo teraz wiem jak wyglądała moja relacja z nim i jest mi wstyd.
- Di. - poczułam jak siada obok mnie i przytula. - Czego chciał?
- Zjawił się niespodziewanie i poprosił o nocleg. Oczywiście się nie zgodziłam, ale wpuściłam go do mieszkania bo chciałam mu oddać kilka rzeczy. Gdy go odepchnęłam ... zdenerwował się i zaczął ze mnie szydzić, że jestem naiwna. A teraz to.
- Dotknął Cię bez Twojego pozwolenia?
- Odepchnęłam go.
- Nie miał prawa tego robić. - syknął. - Ja to załatwię.
- Przestań. On się tylko zgrywa.
- Powiesz mi o kolejnej wiadomości, prawda? - spojrzał na mnie uważnie. Kiwnęłam głową. - Teraz o tym zapomnij i uciekaj do łazienki. - poprosił. - Kąpiel na Ciebie czeka. - wstałam ciężko z kanapy. Posłusznie udałam się do pomieszczenia z kusząco wyglądającą wanną. Dostrzegając widok wody z mnóstwem piany oraz porozstawiane wokół zapachowe świeczki mój humor błyskawicznie powrócił do tego sprzed kilku minut. Zsunęłam z siebie sukienkę, a następnie pozbyłam się bielizny. Z błogim westchnieniem zanurzyłam ciało w gorącej wodzie. Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam.
- Kylian! - zawołałam po pięciu minutach. Nie musiałam długo czekać, aby jego głowa pojawiła się w drzwiach. - Zapomniałeś o szampanie. - uśmiechnęłam się niewinnie. Nie było mi jednak do śmiechu gdy pojawił się ponownie z butelką w rękach. Przełknęłam ciężko ślinę na widok nagiego torsu. W czasie mojej kąpieli Kylian zdążył się przebrać zostając w samych spodniach od dresu. - Wiesz, jednak da się mnie rozpieścić. - odebrałam od niego kieliszek. Poklepałam brzeg wanny, chcąc aby usiadł.
- Nie takie mury potrafiłem zawalić. - uśmiechnął się.
- Masz przy sobie telefon?
- Nie? Czemu pytasz? - zmarszczył czoło. Sekundę później w łazience rozległ się głośny plusk zmieszany z moim śmiechem. Mina Francuza, po tym jak wciągnęłam go do wanny, była wprost epicka.
- Ta wanna jest za duża dla jednej osoby.
- Nie mogłaś poprosić żebym Ci potowarzyszył?
- Wstydziłam się. - udałam niewiniątko chowając twarz w pianie. Kylian pokręcił z politowaniem głową, po czym pozbył się spodni wraz z bielizną. Poczułam jak moje ciało zaczyna płonąć z powodu samej świadomości iż okrywa nas tylko piana. Francuz oparł się plecami o drugi brzeg wanny spoglądając na mnie z wyzwaniem.
- Zwinność Twoich stópek już przetestowaliśmy. - zauważył gdy niechcący trącnęłam jego udo. - Możesz się przytulić. - zachęcił. Bez słowa pokonałam dzielącą nas odległość opierając plecami o jego klatę. Nasze ciała zetknęły się ze sobą skutkując dreszczem przebiegającym po moim kręgosłupie. Przymknęłam powieki ciesząc się tą chwilą. Opuszczkami palców Kylian utorował sobie drogę od zagłębienia moich piersi do brzucha i z powrotem. Był to niewinny, wręcz leniwy dotyk, który wywoływał burzę w moich żyłach. Jego usta co jakiś czas stykały się z moim nagim ramieniem, a gorący oddech owiewał ucho.
- Kylian?
- Tak?
- Chciałabym, abyś wiedział, że dla mnie to bez znaczenia gdzie będziesz grał. Czy to PSG czy Real Madryt ... po prostu chciałabym, abyś dokonał tej decyzji zgodnie ze swoim sumieniem. Bez nacisków kogokolwiek.
- Czyli podtrzymujesz swoje zdanie z gali?
- Nigdy go nie zmieniłam. To tylko Twoja decyzja. Pozwoliłeś mi podjąć moją, więc teraz Twoja kolej.
- Będziesz ze mną bez względu na to co wybiorę?
- Oczywiście. - odwróciłam głowę w jego stronę. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham. - potarł swój nos o mój, a następnie złączył nasze usta w pocałunku. Zamruczałam niczym zadowolony kociak okręcając swoje ciało o 180 stopni. Moje nagie piersi zetknęły się z jego torsem. Wywołało to żar, który doprowadził do pogłębienia owej czułości. Nasze języki rozpoczęły walki o dominacje w której mój był na straconej pozycji. Zawsze mu na to pozwalałam. Kylian odsunął się na parę centrymetów wpatrując we mnie z niemym pytaniem w oczach. Kiwnęłam głową z wpływającym na moje usta uśmiechem. Pragnęłam go tak bardzo iż kolejna zwłoka mogłaby doprowadzić mnie do szaleństwa. Pomógł mi wyjść z wanny prowadząc za rękę do sypialni w której paliła się jedynie nocna lampka. Moje plecy zetknęły się z zimną pościelą. Kylian zawisnął nade mną, patrząc na mnie, jakbym była jedyną kobietą na tym świecie. Poczułam jak moje policzki płoną z powodu irracjonalnego zawstydzenia. Swój pierwszy raz od dawna miałam za sobą, a miałam wrażenie jakbym miała go przeżyć dzisiejszej nocy. Odchodziłam od zmysłów gdy jego zmysłowe usta badały każdy centyment mojego ciała. Robił to bardzo powoli, jakby chciał zapamiętać wszystkie szczegóły. Z premedytacją omijał najwrażliwsze miejsca torturując je swoim gorącym oddechem. Jeśli chciał mnie ukarać za moje wcześniejsze niezdecydowanie to wybrał sobie do tego idealny sposób. Jęknęłam stęskniona gdy nareszcie mogłam odwzajemnić jego namiętny pocałunek. Słowo daję, zobaczyłam gwiazdy pod powiekami gdy poczułam go w sobie. Był idealny. Jakby stworzony specjalnie dla mnie. Kochał się ze mną powoli i delikatnie, co było dla mnie nowością. Jego zmysłowe usta tłumiły moje jęki, które przestałam kontrolować. Skupiona byłam jedynie na jego ruchach, które z każdą kolejną sekundą przybliżały mnie do finału. A gdy nastąpił miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Wtuliłam się mocno w jego szyję tłumiąc krzyk. Nie chciałam, aby całe Monako mnie usłyszało. Wspólnie wspięliśmy się na szczyt szczytów, a teraz zostało nam unormowanie naszych przyspieszonych oddechów.
- Za kogo Ty się masz, Mbappé? - szepnęłam przejeżdżając dłonią po jego mokrym torsie. Brew Kyliana uniosła się z rozbawienia. - Obaliłeś wszystkie moje zasady.
- Trzeba wymyślić nowe.
- Seks tylko z miłości? - zagryzłam zadziornie dolną wargę.
- To akurat najważniejsze. - pocałował mnie co natychmiastowo odwzajemniłam. - Daj mi pięć minut. - wymruczał gładząc moje plecy. Zaśmiałam się pchając go na poduszki. Usiadłam wygodnie na jego brzuchu, czując dziki wzrok na moim ciele. Pogroziłam mu palcem. Nareszcie mogłam zbadać każdy miesięń na jego wyrzeźbionej klacie.
***
Plany co do tego rozdziału były kompletne inne, ale przyzwyczaiłam się do tego iż uwielbiam zmieniać koncepcję w ostatniej chwili :) Troszkę sielanki i wchodzimy w decydującą fazę ... zaczyna się okienko transferowe ^^