30 milionów euro netto za sezon. Przecież to nawet brzmiało absurdalnie! Trzeba być szaleńcem, aby tyle zaproponować piłkarzowi. Bądź zdesperowanym, co było bardziej logicznym wytłumaczeniem. Zaciągnęłam się papierosem spoglądając na nocny Madryt. Nie byłam w stanie przewidzieć decyzji jaką podejmie na koniec sezonu Kylian. Wybierze ogromne pieniądze czy wykorzysta szansę wskoczenia na piłkarski top? Czym się kierował w swoim życiu? Musiał zdawać sobie sprawę z tego iż w Madrycie takiego kontraktu nie dostanie. Skoro pensja Cristiano Ronaldo nigdy nie zbliżyła się do takiej kwoty, dlaczego nagle zasady Florentino Pereza miałyby ulec zmianie? Drabinka płacowa nie mogłaby zostać aż tak naruszona. Nie było nawet takiej opcji. Czym więc przekonać go do transferu? Z irytacją wyrzuciłam peta do kosza.
- Argument ma tylko dwa słowa. Real Madryt. Jeśli nie wywołują one przyjemnych dreszczy nie ma sensu tracić czasu na dyskusje. - wysyczałam własne słowa z gali. - Idiotko, doskonale znasz odpowiedź na to pytanie.
Zamknęłam za sobą drzwi tarasowe. Przyjemne ciepło buchające z wnętrza mieszkanka owiało moje zmarznięte ramiona. Potarłam je siadając na kanapie. Dumałam. Musiałam jak najszybciej poznać zdanie Kyliana dotyczące ewentualnych przenosin do Madrytu. A jakby tak wyłożyć karty na stół? Obawiałam się że prawdą mogłabym zrazić go do tego pomysłu. Zrazić go do mojej osoby. Jęknęłam z irytacją przecierając twarz dłońmi. Pociągał mnie. Musiałam nareszcie to sama przed sobą przyznać. Ale co w tym dziwnego skoro był on atrakcyjnym mężczyzną?
Dwa dni wcześniej
Nadeszła chwila kręcenia reklamy męskich kosmetyków Bulk Homme. Jako agentka od wizerunku, a raczej agentka w zastępstwie za Oscara, miałam prawo uczestniczyć w zdjęciach. Szczerze mówiąc było to ciekawe doświadczeniem. Mogłam od kulis zobaczyć jak wygląda praca nad reklamą. Przechadzałam się pomiędzy tysiącem kabli przyglądając każdej nawet najdrobniejszej rzeczy. W tym czasie Kylian był przygotowywany w garderobie. Zawsze marzyłam o własnej czysto amatorskiej sesji zdjęciowej. Dla zabawy i podniesienia własnej samooceny. Samo bycie modelką kompletnie mnie nie pociągało.
- Ma pani ochotę na kawę? - spojrzałam na nie dużo starszą ode mnie dziewczynę, która prawdopodobnie była tu asystentką kogoś ważnego. Miałyśmy ze sobą wiele wspólnego. Uprzejmie odmówiłam nie chcąc kłopocić kogokolwiek moją osobą. Moim zamiarem było nie rzucanie się dzisiaj w oczy. - Oh! - wydukała spoglądając na coś za moimi plecami. Jej policzki pokryły się rumieńcem. Zdezorientowana odwróciłam swoją głowę.
- Oh ... - powtórzyłam szeptem wpatrując się w zbliżającego się Kyliana. Jego naga klata lśniła w świetle reflektorów. Każdy, nawet najmniejszy mięsień poruszał się wraz z jego chodem. Na sobie miał jedynie białe spodnie opinające jego wysportowane nogi oraz zgrabny tyłek. Przełknęłam ślinę mają wrażenie iż zaschło mi w gardle.
Byłam na siebie wściekła choć to mało powiedziane. Owszem, byłam tylko kobietą. Ale jak mogłam dopuścić do tego, aby choć przez chwilę pomyśleń o Kylianie Mbappé w taki sposób!? To on ze mną flirtował, choć na całe szczęście zaprzestał tego. Czy aż tak brakowało mi mężczyzny? Czy byłam aż tak bardzo zdesperowana, aby zastanawiać się nad smakiem ust Francuza? Nad jego ... pewnymi umiejętnościami? Podskoczyłam przestraszona słysząc dźwięk dzwonka do drzwi. Z irytacją podniosłam się z kanapy, aby zobaczyć kto się do mnie dobija o tej porze.
- Federico? - wydukałam.
- Hej. - odezwał się niepewnie. - Mogę?
- To chyba nie najlepszy pomysł.
- Dina, porozmawiajmy. - spojrzał na mnie z miną zbitego psa. - Ta kłótnia była bezsensowna, nie uważasz? Przecież właśnie tego zawsze chcieliśmy uniknąć. - zauważył zgodnie z prawdą. Westchnęłam otwierając przed nim drzwi.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. - usiadł na kanapie klepiąc miejsce obok, które po chwili wahania zajęłam. - Posłuchaj. Nigdy nie traktowałem Cię jak ... sama wiesz. - odchrząknął. - Mimo wszystko nadal jesteś dla mnie ważna i gdyby nie fakt, że kompletnie nie nadaje się do związków, byłabyś dla mnie tą idealną. Wyobrażasz sobie nas na randce? Niby o czym mielibyśmy rozmawiać?
- Fakt. - mruknęłam. Może to zabrzmi dziwnie, ale nigdy nie mieliśmy ze sobą wspólnych tematów. Był układ, który nam odpowiadał. Nie rozumiałam czego w tamtym momencie zapragnęłam.
- Mogę zostać? - poczułam jego dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałam na niego uważnie bijąc się z własnymi myślami. Jak to mówią? Klin klinem? Nawet nie zorientowałam się kiedy moje i Federico usta złączyły się w jedno, a ja usiadłam okrakiem na jego kolanach. Całowałam go namiętnie, wręcz pożerając. Moje niecierpliwe dłonie pozbyły go bluzy, a następnie podkoszulka. Byłam jak w transie chcąc całkowicie poddać się pożądaniu. Chciałam ... z irytacją odepchnęłam mężczyznę i skoczyłam na równe nogi. Przeczesałam nerwowo swoje włosy.
- Nie mam ochoty. - syknęłam wychodząc do kuchni. Wściekła chwyciłam butelkę z wodą i upiłam kilka łyków. Żadnego pożądania. Żadnej namiętności. Nic! Jakbym całowała członka własnej rodziny. Jakbym była marionetką. Lalką do ... zgrzytnęłam zębami. Gdzie są te cholerne hormony gdy ich potrzebuję?!
*
Twoje dłonie suną zmysłowo po moich udach, a ja zapominam o dość
ważnym procesie jakim jest oddychanie. Odsuwasz się, a ja błagam abyś
tego nie robił. Głupieję, a przecież to nie w moim stylu. Zaglądam
głęboko w Twoje dzikie oczy i zapominam o całym świecie. O moich
zasadach i o tym, że przekraczamy granicę profesjonalizmu. Nareszcie
mnie masz, a ja nareszcie mam Ciebie.
Dotykasz mnie bez skrępowania, a ja szepczę Twoje imię. Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci ... odcienie naszych skór różnią się od siebie znacząco, ale to jedynie nakręca nas jeszcze bardziej. To już nie chodzi o Twój podpis na papierze, a odbicie ust na moim ciele. Pragnę Cię jak niczego innego na tym świecie, a Ty pragniesz mnie.
Dotykasz mnie bez skrępowania, a ja szepczę Twoje imię. Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci ... odcienie naszych skór różnią się od siebie znacząco, ale to jedynie nakręca nas jeszcze bardziej. To już nie chodzi o Twój podpis na papierze, a odbicie ust na moim ciele. Pragnę Cię jak niczego innego na tym świecie, a Ty pragniesz mnie.
Doprowadzasz mnie do szaleństwa niszcząc dumę i dominację. Bicie mego
serca przyspiesza, a ja nadal nie rozumiem, jak potrafisz robić to,
czego nikt inny nie potrafił. Może to świadomość, że powinnam trzymać
się od Ciebie z daleka, sprawiła iż nie potrafię się oprzeć temu co
zakazane. W końcu zawsze żyłam według własnych zasad, które za wszelką
cenę chciałeś obalić. Cóż, jesteś na dobrej drodze. Podobnie jak Twoje
dłonie zsuwające ze mnie zbędną koronkę ...
Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc, uchylając szeroko swoje powieki. Zdezorientowana, aczkolwiek nadal rozpalona, rozejrzałam się po znajomych ścianach mojej sypialni. Poczułam ogarniającą mnie irytację, która dość szybko zamieniła się w totalne zażenowanie. Zacisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam nią w posłanie.
- Za kogo Ty się uważasz? - warknęłam.
Odpowiedział mi pomruk z drugiej strony łóżka. Odwróciłam głowę w stronę śpiącego mężczyzny, który pochrapywał pod swoim nosem. Ostrożnie dotknęłam palcami jego jasnej skóry na plecach. Moje idealnie zaplanowane życie szlag jasny trafił. Zapragnęłam czegoś innego. Prawdziwego. Czegoś, przed czym zawsze uciekałam. Tego czegoś, co nagle stanęło na mojej drodze. Z cwaniackim błyskiem w swoich ciemnych oczach. To już nie chodziło o sam transfer, który prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Zawaliłam. I to nie jedynie w sferze zawodowej.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc, uchylając szeroko swoje powieki. Zdezorientowana, aczkolwiek nadal rozpalona, rozejrzałam się po znajomych ścianach mojej sypialni. Poczułam ogarniającą mnie irytację, która dość szybko zamieniła się w totalne zażenowanie. Zacisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam nią w posłanie.
- Za kogo Ty się uważasz? - warknęłam.
Odpowiedział mi pomruk z drugiej strony łóżka. Odwróciłam głowę w stronę śpiącego mężczyzny, który pochrapywał pod swoim nosem. Ostrożnie dotknęłam palcami jego jasnej skóry na plecach. Moje idealnie zaplanowane życie szlag jasny trafił. Zapragnęłam czegoś innego. Prawdziwego. Czegoś, przed czym zawsze uciekałam. Tego czegoś, co nagle stanęło na mojej drodze. Z cwaniackim błyskiem w swoich ciemnych oczach. To już nie chodziło o sam transfer, który prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Zawaliłam. I to nie jedynie w sferze zawodowej.
*
Poranek w Madrycie był niezwykle depresyjny. Nie miałam ochoty zwlec się z łóżka, jednak zapach świeżo zaparzonej kawy dodał mi sił. Wlokąc nogę za nogą udałam się do kuchni gdzie urzędował Federico. Po rzuceniu tradycyjnego "Dzień dobry" wlałam do mojego ulubionego kubka życiodajnej cieczy, po czym usiadłam na przeciwko mężczyzny.
- Miałaś koszmary. - spojrzał na mnie uważnie. Zakrztusiłam się na kilka sekund. Doskonale pamiętałam każdy szczegół mojego snu. - Strasznie się wierciłaś. Dina, wszystko w porządku?
- Jak najbardziej. - odchrząknęłam.
- Co z naszym układem? - spytał. Westchnęłam ciężko. Od naszej ostatniej awantury nie widziałam sensu w ciągnięciu tego wszystkiego. Jednak ciężko mi było zerwać relację z Federico. Uchyliłam usta jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Za to ktoś donośnie zapukał do moich drzwi. Wybawiciel! A przynajmniej tak sądziłam dopóki nie stanęłam z moją matką twarzą w twarz.
- Witaj. - uśmiechnęła się do mnie błogo.
- Mamo, nie mówiłaś, że przyjedziesz. - miotając się nerwowo wpuściłam ją do środka. Ostatnią rzeczą jaką chciałam to zapoznanie jej z Federico. Klamka jednak zapadła i musiałam to zrobić. Zmierzyła go uważnym wzrokiem nie dając nic po sobie poznać, po czym bez słowa go wyminęła i usiadła na skraju kanapy. Przeprosiłam go cicho za jej dziwne zachowanie. Po chwili zostałyśmy same w moim mieszkaniu.
- To nie chłopiec dla Ciebie. - oznajmiła.
- Nawet go nie znasz. - usiadłam na przeciwko niej. - A po za tym to nie jest mój chłopak. Co tu robisz?
- Więź matki z dzieckiem jest bardzo silna. Kiedyś przyznasz mi rację. - dotknęła mojej dłoni. Westchnęłam ciężko jednak nie skomentowałam jej słów. - Wyczułam, że mnie potrzebujesz.
- Żebyś skrytykowała mojego znajomego?
- Jesteś z nim bliżej niż ze zwykłym znajomym. - po raz pierwszy od dobrych kilku lat posłała mi karcące spojrzenie. Wręcz skuliłam się w sobie z wrażenia. - On Cię nie szanuje.
- Mamo. - jęknęłam.
- Nosisz ją. - z czułością dotknęła bransoletki, która miała mnie chronić przed wszelkim złem. Nie szczególnie wierzyłam w jej magiczne moce jednak bardzo ją lubiłam. Przez chwilę gładziła literkę A. Jej wzrok stał się nieobecny co spowodowało ból w moim sercu. - Masz ochotę na moje tosty?
- Twoje tosty? - wydukałam. - Nie jadłam ich lata.
- Koniecznie musimy to zmienić. - uśmiechnęła się wstając z kanapy. Niepewnie udałam się za nią do kuchni. - Co tak patrzysz? To, że zostałam kapłanką Avalon z linii róży nie oznacza że zapomniałam co uwielbia jeść moja córka.
- Kim zostałaś?!
- Kochanie, znów się oburzysz gdy zacznę opowiadać o kobiecych powinnościach. Avalon to celtycki raj, Ziemia Kobiet. Tam wszystko co nas dotyczy jest święte. Nawet miesiączka, która jest pięknym i wzmacniającym aspektem kobiecości, a nie klątwą jak to kiedyś powiedziałaś. - zachichotała. Oparłam się o szafkę przypatrując jej uważnie. - Porody są obrzędem, a nie przerażającym przeżyciem. Tak bardzo żałuję, że nie urodziłam was w ten sposób.
- Nie lepiej rodzić w szpitalu pod okiem specjalisty?
- Doskonale wiemy, że nie zawsze to pomaga. - mruknęła. Zaklęłam w myślach z powodu własnej głupoty. - Jeśli kiedyś zmienisz zdanie co do macierzyństwa ... pozwól mi być wtedy przy Tobie.
- Obiecać mogę. - bezczelnie porwałam jednego tosta. Mama się roześmiała co wpłynęły na ciepło rozlewające się po moim sercu. Było tak jak dawniej. - Mmm ... boskie! Ale wyobraź to sobie! - usiadłam na blacie. - Ja rodzę, lekarz i pielęgniarki wokół mnie skaczą, a Ty ubrana w stylowe fatałaszki odprawiasz nad nami swoje modły.
- To wcale tak nie wygląda. - pokręciła rozbawiona głową.
- A jak? - zaciekawiłam się.
- Rodząca kobieta jest w otoczeniu innych kobiet, które modlą się do bogini Izydy. Trzymają ją za dłonie dodając otuchy. Wokół roznosi się cudowny zapach z kadzideł. Poród odbiera najważniejsza z kapłanek, która ma w tym największe doświadczenie. Narodzone niemowlę jest podawane z rąk do rąk. Każda z obecnych kobiet je błogosławi.
- A ojciec dziecka? To jemu powinno się miażdżyć dłoń.
- On swoje zrobił wcześniej. - rzuciła doprowadzając mnie do wybuchu śmiechu. - Po wszystkim jest wzywany. Nie bez powodu mężczyźni powinni zostawać za drzwiami. Są zbyt słabi emocjonalnie.
- Dobre. Powiem to Kylianowi. - wypaliłam rozbawiona. Sekundę później miałam ochotę zatkać usta dłonią niczym mała dziewczynka, która palnęła coś bez zastanowienia. Mama wbiła we mnie zaciekawione spojrzenie.
- Rumienisz się.
- Nie prawda!
- Rumienisz się! - zaśmiała się. - Kim jest ...
- Nikim ważnym! - zamachałam rękoma.
- Czuję, że zła aura powoli się rozmywa. Widzę to w Twoich oczach. - z pełnym zadowoleniem położyła talerz z tostami na stole. Za to ja, z pełną premedytacją oraz politowaniem, odbiłam dłoń na własnym czole.
Takie tam "widoki" Diny ^^
30 milionów euro netto za sezon to cena, która zwala z nóg! Działacze PSG robią wszystko, aby zatrzymać Kyliana w swoich szeregach, ale ostateczna decyzja i tak będzie należała do niego. Skusi się na tak olbrzymie pieniądze, czy jednak perspektywa grania pod skrzydłami Zizou zrobi swoje? ^^ Dina również zachodzi w głowę próbując wykombinować, co będzie kierowało Kylianem w momencie podejmowania tej decyzji... Jeśli faktycznie chce być na szczycie to niech porzuci PSG... Oczywiście na rzecz Realu! ^^ Miałby Dinę obok, myślę, że to przeważający argument hihi :D
OdpowiedzUsuńCo to za reklama! Fiu, fiu ^^ Wcale nie dziwię się Dinie oraz reakcjom jej ciała hihi :D W końcu takie widoki przed nią to nie byle co! Miała okazję poznać takie wydarzenie "od kuchni" i przyznała, że sama marzy o podobnej sesji dla siebie... Może Kylian by się nadał w roli fotografa? ^^ Ekhem, cóż... Jestem przekonana, że reklama będzie miała spore grono odbiorców ^^
Kylian działa na Dinę w sposób, którego Dina nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć. Próbuje się przed tym bronić, jednak jak wygrać z czymś takim? Kylian ją pociąga i nawet ta chwila z Federico nie była niczym szczególnym. Chciała zagłuszyć, przekonać się, że da radę, ale jednak nie wyszło. Kylian na dobre się zadomowił w jej głowie. Sprzeczka z Federico została wyjaśniona i oboje doszli do wniosku, że ten układ na dłuższą metę faktycznie nie ma sensu. Po co się męczyć?
Ach, ten sen Diny! Sądzę, że wiele by dała, żeby okazał się on prawdą, a nie tylko fantazją... To musiało być dla niej druzgocące, gdy po przebudzeniu zobaczyła obok siebie Federico. Takie sny nie biorą się jednak znikąd. Co pan zrobił, panie Mbappe? ^^ Dzięki jego osobie Dina zapragnęła czegoś, uczucia, przed którym tak zaciekle się broniła. I to nie jest byle co, coś co można sobie zlekceważyć. Ogromnie mnie ciekawi, co z tym zrobi, bo jej reakcje na piłkarza są dość wymowne hihi ^^
Federico się zmartwił, zupełnie niepotrzebnie zresztą. Gdyby tylko wiedział, że to nie żaden koszmar ^^
Mama Diny zrobiła wejście smoka! Kompletnie nie spodziewałam się jej odwiedzin. Zrobiły one jednak Dinie sporą przyjemność :) Jej mama praktykuje swoje wierzenia i widać, że jest w to wkręcona na maksa. Jest to interesujące i takie inne :) Odnalazła się w tym i wydaje mi się, że przynosi jej to ulgę oraz spokój. Dina nie jest do tego przekonana, jednak to szanuje. I mogła skosztować tostów mamy <3 Obie się za sobą stęskniły i ten wspólnie spędzony czas z pewnością jest dla nich ważny :) Pomimo braku brata Diny... To musi być dla nich trudne, skoro nie rozwijają tego tematu...
Jednak mama to mama i doskonale zauważy, że coś się święci! Od razu wyczuła pismo nosem odnośnie Kyliana hihi ^^ Rumieńce Diny to dowód! :D Klamka zapadła haha, trzeba się teraz zmierzyć z przesłuchaniem hihi ^^
Ależ mnie ciekawość zżera ;3
Buziole :* :* :*
PSG robi wszystko, aby zatrzymać Kyliana u siebie. Ta astronomiczna kwota pieniędzy na pewno będzie dla niego bardzo kusząca. Nikt inny nie będzie przecież w stanie pod tym względem ich przebić. Ostateczna decyzja Francuza zależy jednak od wielu czynników i to niekoniecznie tych materialnych. Sam będzie musiał wybrać na czym bardziej mu zależy, a to na pewno nie będzie łatwe.
OdpowiedzUsuńDina uważa, że stoi wraz z Realem Madryt na straconej pozycji i głowi się, co jeszcze mogłaby zrobić, aby Kylian przeniósł się do stolicy Hiszpanii. Nie zdając sobie sprawy, że to ona jest kluczem. W dodatku w grę zaczynają wchodzić uczucia przed którymi dziewczyna od zawsze się tak usilnie broniła. Jednak się stało! Przez co Dina chodzi teraz sfrustrowana i nie może sobie znaleźć miejsca. W dodatku takie wydarzenia, jak pobyt na planie kręcenia reklamy i podziwianie dość przyjemnych widoków niczego jej nie ułatwiają. Może ta sesja zdjęciowa by się jednak przydała? Dina by się nam trochę odstresowała...
Federico nie odpuszcza i znowu próbuje się wkupić w łaski dziewczyny. A ona chcąc zagłuszyć prawdziwe pragnienia prawie mu uległa. Bardzo szybko zauważyła jednak, że to nie ma sensu, bo to nie Federico jest tym, którego pragnie.
Jeszcze ten dość mocno realistyczny sen! Gdyby tylko Federico wiedział, że to w żadnym wypadku nie był koszmar. Oj, przy kolejnym spotkaniu Diny z Kylianem napięcie może stać się nie do wytrzymania.
Nieoczekiwana wizyta mamy Diny to było coś, czego dziewczyna potrzebowała. Może i kobieta jest trochę oderwana od rzeczywistości i ma dość specyficzny sposób na życie, ale nadal jest przede wszystkim matką i zna swoją córkę, jak nikt inny. Od razu zauważyła, że Dinę coś gnębi. A przy okazji dostrzegła, że Federico to żaden kandydant na partnera dla jej córki. Brawa dla niej!
Ulubione tosty na pewno poprawiły Dinie humor, a przy okazji mimowolnie wygadała się o Kylianie. To kolejny dowód, że piłkarz nieustannie gości w jej myślach. Ciekawe tylko, co Dina ostatecznie postanowi z tym zrobić.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Transfer do Madrytu jest wbrew pozorom bardziej prawdopodobny niż się Dinie wydaje. PSG może i oferuje Kylianowi olbrzymie pieniądze, ale piłkarz już wielokrotnie udowodnił, że to nie one są dla niego najważniejsze. Myślę, że przyjmie ofertę z Realu Madryt, bo to olbrzymi krok w jego karierze. W końcu chodzi o Real! O najsłynniejszy klub w Europie!
OdpowiedzUsuńDobra, ale dość o piłce, bo wbrew pozorom nie ona jest tutaj najważniejsza.
Najważniejsze jest to, że Dina w końcu zrozumiała, że czuje do Kyliana coś więcej niż sympatię. Pociąga ją i to totalnie. Choć jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, to najprawdopodobniej trafiła na tego jedynego. Gdyby było inaczej, to nie czułaby, że potrzebuje czegoś więcej niż kolegi do łóżka.
A zresztą jej reakcja na widok Kyliana na planie reklamy, mówi wszystko. Po prostu jej się podoba i tyle. Oszalała na jego punkcie i tyle.
Według mnie powinna zacząć od tego, by zakończyć znajomość z Fredericiem. No dobra, mogą zostać znajomymi, ale ich układ musi się skończyć. Nie dość, że nie przynosi już Dinie żadnych korzyści, to może przeszkadzać w relacjach z Kylianem. Fred po prostu przestał być potrzebny.
Dobra, to brzmi dość okrutnie.
Za to nie spodziewałam się pojawienia szanownej mateczki. Troszeczkę nie ogarnia rzeczywistości, ale poza tym wydaje się być spoko babką. Na pewno jej pojawienie się pomoże Dinie. Szczególnie po tym, jak wyskoczyła z Kylianem! Kolejny dowód, że czuje do niego coś więcej.
Dobra, ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
PS. A w wolnej chwili zapraszam na nowość na "Ostatni tie–break"
heh nie wiem dlaczego, ale nie mogę dodawać komentarzy z telefonu :/ jednak wracając do rozdziału - to 30 mln?! wow... musi być z niego dobry zawodnik, bo że człowiek to już wiemy xd i Dina niech nie fantazjuje o nim, tylko niech działa. Nikt nie musi wiedzieć przecież, że oprócz wykonania zadania, sama też zyskała jakieś profity, ale już jej mama zapewne coś wyczaruje, jej komnetarze były bezcenne :D
OdpowiedzUsuń