Szóste urodziny są dla każdego dziecka niezwykle ważnym wydarzeniem. Wróć! Każde urodziny są dla dziecka niezwykle ważnym wydarzeniem. Na przykład takie dziewczynki zakładają swoje najlepsze sukienki oraz buciki na maleńkim obcasiku, który stukając o podłoże, owiewa ich niewinną duszę euforią oraz poczuciem dorosłości. Ale Ema Modrić była inna. Ta mała chłopczyca była jedyna w swoim rodzaju. Podczas swojego przyjęcia urodzinowego biegała pomiędzy gośćmi w stroju Realu Madryt, z zielonymi od trawy skarpetkami oraz rozwianymi włosami, które za nic w świecie nie chciała upiąć. Jedynie stukot butów się zgadzał. Problem w tym, że na swoich małych stopkach miała piłkarskie korki.
Dzisiejszego popołudnia ogród państwa Modrić tonął w różnokolorowych balonach oraz serpentynach. Luka i Vanja starali się ze wszystkich sił, aby szóste urodziny ich ukochanej córki były wydarzeniem niezwykle udanym. I były. Uradowane twarze dzieci były tego dowodem. Cała podekscytowana gromada zgromadziła się wokół solenizantki. Na stole postawiono okazały tort w kształcie dużego kawałka sera. Zaśmiałam się pod nosem dostrzegając obok minaturowego szczurka wykonanego z lukru. Bez wątpienia była to imitacja Leona, który nadal był ulubioną zabawką sześciolatki.
Niedługą chwilę później animatorzy zaprosili dzieci do wspólnej zabawy. Z głośników popłynęła popularna piosenka "Baby Shark", a przebrany za rekina mężczyzna rozpoczął naukę kroków do wspólnego tańca.
- Ruben uwielbia tą piosenkę, a mnie powoli doprowadza do szału. - obok mnie usiadł jeden z najmłodszych kapitanów Reprezentacji Francji w historii. Raphael Varane we własnej osobie. Z szerokim uśmiechem spojrzałam na jego trzyletniego synka, który w uroczy sposób powtarzał ruchy starszych dzieci.
- Jest słodki w tych lokach. - zauważyłam.
- Włosy i oczy po mnie, a skóra zdjęta z mamusi.
- Charakter też? - uniosłam brew ku górze.
- Gdy jest grzeczny, mówią, że po Camille. - westchnął.
- A gdy niegrzeczny to cały Ty? - zażartowałam. Raphael zaśmiał się pod nosem, po czym upił łyk wody. - To ostatnia rzecz o jaką bym Cię podejrzewała. Chcesz mnie o coś zapytać, prawda? - oderwałam wzrok od tańczących dzieci.
- Podjął już jakąś decyzję?
- Rozmawiałeś z nim o tym?
- Oczywiście. - kąciki jego ust lekko się uniosły. - Rozmawiamy o tym na każdym zgrupowaniu. Pyta mnie o wiele rzeczy. O klub wewnątrz, o życie w mieście, o kibiców, o presję. To wszystko zależy od PSG. On chce odejść w najlepszy z możliwych sposobów. Możliwe, że będzie chciał wypełnić kontrakt do ostatniego dnia.
- Oznaczałoby to, że opuści Paryż w 2022 roku.
- Nie wymusi transferu bo ma zbyt wielki szacunek do obecnego klubu. Nowego kontraktu również nie podpisze bo doskonale wie co to oznacza. Jeśli PSG nie da mu zielonego światła, a wszyscy doskonale wiemy, że tak się nie stanie, przywitamy go dopiero za dwa lub trzy lata.
- Czyli wymuszenie, którego nie chce zastosować, jest jedyną opcją? - mruknęłam zdając sobie sprawę w jak trudnej sytuacji wszyscy się znajdujemy. - To bez znaczenia czy tego chce czy nie. Ma związane ręce, jak i zarząd Realu Madryt. - zmarszczyłam czoło myśląc intensywnie. - Czyli Florentino tak na prawdę czeka na to czy ma pójść na wojnę z PSG? Czeka na zielone światło od Kyliana? Szlag! - zaklęłam.
- Pamiętasz transfery Luki i Garetha?
- Wymusili je. - szepnęłam przeczesując nerwowo włosy. - Trwało to całe lato niszcząc dobre stosunki z Tottenhamem. Florentino nie pozwoli sobie na to samo z Al-Khelaïfim i zarządem PSG. To niesprawiedliwe! - oburzyłam się. - Kylian nie jest niewolnikiem! Rapha, tak nie można!
- PSG może sobie na to pozwolić.
- Tak się kończy gdy szejkowie wykupują kluby. - warknęłam zaciskając dłoń w pięść. - Najpierw kuszą wielkimi pieniędzmi oraz plejadą gwiazd, a potem traktują was jak niewolników. Jak ktoś śmie krytykować Florentino? - prychnęłam. - On żadnego z was siłą tu nie trzyma. Jeśli ktoś chce odejść to odchodzi! Nawet ktoś taki jak Cristiano!
- Spokojnie. - poczułam ciepłą dłoń na własnej. - Jeśli nie podpisze nowego kontraktu to będzie na dobrej drodze do odejścia. Prędzej czy później tak się stanie. Ważne, że chcesz dla niego jak najlepiej. - uśmiechnął się. - Im więcej osób wokół niego z takim wsparciem, tym lepiej.
- To jego marzenie. Wiem o tym. - szepnęłam.
Przyjęcie urodzinowe okazało się być sukcesem, choć ja straciłam humor po rozmowie z Raphaelem. Swoje zdenerwowanie ukryłam pomagając Vanji we wszystkim co było konieczne. Na sam koniec chwyciłam za worek wrzucając do niego niepotrzebne rzeczy. Spotkało się to z przeciwem gospodarzy, który zignorowałam. Miałam przeogromną ochotę zapalić, ale przez upierdliwość Mbappé przestałam nosić papierosy w torebce.
- Dina? - odwróciłam się w stronę Vanji, która wróciła do ogrodu z butelką wina oraz dwoma kieliszkami. - Dawno nie miałyśmy okazji się zrelaksować. - skinęła głową w stronę ogrodowej sofy. Odłożyłam worek i posłusznie na niej usiadłam. Pani Modrić napełniła kieliszki procentami w kolorze krwistej czerwieni. Bez zastanowienia upiłam spory łyk. - Tak sądziłam. - westchnęła. - Co się stało?
- Brałaś udział w transferze Luki z Tottenhamu do Realu Madryt, prawda? - spytałam na co Chorwatka kiwnęła głową. - Dlaczego tak po prostu nie wzięli pieniędzy gdy poprosił o odejście? Dlaczego na sam koniec rzucano mu kłody pod nogi?
- Ponieważ trudno im było go zastąpić. Co im z pieniędzy, skoro nie kupią drugiego takiego samego? - uśmiechnęła się lekko pod nosem. - Negocjacje tranferowe z udziałem najlepszych piłkarzy są rywalizacją przebiegłości. Musisz mieć stalowe nerwy, aby się nie poddać. W Londynie uznano, że to ja jestem winna. - zaśmiała się. - Podobno to mi się zachciało przeprowadzki do słonecznego Madrytu. Rozpieszczona żonka.
- Zawsze to my jesteśmy winne. - prychnęłam.
- Mój mąż nie narzeka. - wzruszyła ramionami. - Dzięki grze w tym klubie został najlepszym piłkarzem na świecie i wygrał cztery razy Ligę Mistrzów, choć marzył o chociażby jednej takiej szansie. A ja mam hiszpańskie słoneczko. Małżeński kompromis. - parsknęłyśmy śmiechem na te słowa. Vanja po raz drugi rozlała wino, po czym odłożyła pustą butelkę na trawe. - Mam rozumieć, że transfer Mbappé nie będzie bułką z masłem? Co ja mówię, od początku to było wiadome.
- Traktują go jak niewolnika.
- Nie mogą sobie pozwolić na taką stratę. Ich ostatnią szansą jest podpisanie nowego kontraktu. Zabraknie im argumentów jeśli nie połasi się na dużą kasę. Problem w tym, że za pieniądze prawdziwego szczęścia się nie kupi.
- Bunt jest jedyną opcją, prawda?
- Tak. I mówię to z doświadczenia. Musi mieć on sporą motywację, żeby przez to przejść. Może stracić wiele w oczach kibiców z Paryża.
- Nie zrobi tego bo za bardzo ich szanuje. - szepnęłam. - Rapha miał rację. Wypełni cały swój kontrakt i przejdzie tu za trzy lata.
- Przemawia przez Ciebie smutek kibica, który jak najszybciej widziałby go w tym klubie? A może chciałabyś mieć go bliżej siebie? W tym samym mieście? - zagryzła dolną wargę, aby ukryć cwaniacki uśmieszek. Zgromiłam ją spojrzeniem, lecz irytujące rumieńce wypłynęły na policzki. - Co u Federico? - spytała słodkim głosem.
- Vanja! - syknęłam.
- Dawno o nim nie mówiłaś. - chwyciła kosmyk moich włosów i okręciła wokół swojego palca. Jako jedyna wiedziała o mojej relacji z byłym kochankiem, którą za każdym razem potępiała. - Ostatnio raczej nie macie dla siebie zbyt wiele czasu.
- Nie spotykamy się od paru tygodni. - odchrząknęłam.
- Dlaczego?
- Bo ... zakończyliśmy to. - uciekłam wzrokiem.
- Dlaczego? - drążyła drażniąc się ze mną.
- Bo już mi się znudziło.
- Oh, Dina! - zirytowała się. - Odważ się to powiedzieć!
- Bo myślę tylko o Kylianie, zadowolona?! - zdenerwowałam się. Z trudem przełknęłam większy łyk wina. - Cały czas, rozumiesz? Niczym niedojrzała nastolatka! - zdesperowana ułożyłam głowę na jej kolanach. Zaczęłam streszczać całą historę od samego początku. To jest od naszej pierwszej randki, która miała miejsce na ulicach Paryża. Vanja słuchała mnie w skupieniu gładząc z czułością moje włosy. Z każdym kolejnym słowem czułam jak kamienie spadają z moich ramion. Potrzebowałam kogoś, komu będę mogła się zwierzyć i wszystko opowiedzieć. Vanja była do tego idealną osobą. - I on ma się za tego gorszego, rozumiesz? - pociągnęłam nosem, czując jak łzy napływają do moich oczu. - A przecież to ja jestem pozbawioną uczuć suką. Nie potrafię być w związku i go pokochać.
- To masz problem. To drugie masz już za sobą.
- Słucham? - podniosłam się ocierając pierwsze łzy spływające po policzkach. - O czym Ty mówisz?
- Gdybyś go nie kochała to byś teraz nie beczała. - uśmiechnęła się do mnie z politowaniem. - Jesteś przerażona bo nareszcie wszystkie Twoje zasady szlag jasny trafił. Boisz się związku bo nigdy w nim nie byłaś, ale na litość boską! Macie po dwadzieścia lat! Dopiero musicie się nauczyć tego jak to funkcjonuje. Nikt się wam nie każe pobierać. Spójrz na mnie i Lukę. Jestem od niego o pięć lat starsza. Myślisz, że na początku nie byłam tym przerażona? Że nie miałam wątpliwości?
- To przecież nie jest żadną przeszkodą. - prychnęłam.
- A jaką Ty masz przeszkodę? Jesteście rówieśnikami. Jedyne co was różni to odcień skóry, ale sądzę że jest to ostatnia rzecz o jakiej byś pomyślała. - błyskawicznie przybrałam oburzoną minę na te słowa. - Ruben Varane jest uroczą mieszanką Camille i Raphaela. Pomyśl, że za parę lat mogłabyś mieć takiego samego. - trąciła mnie łokciem.
- Vanja! Wypiłaś za dużo wina. - wyrwałam jej kieliszek
- Po prostu mu powiedz.
- O czym?
- O tym, co do niego czujesz.
- A co jeśli to zwykła sympatia? Nie wiem czym jest miłość. - skrzywiłam się. - Co, jeśli czuje do niego to samo co ... do Luki?
- Mój mąż też Cię pociąga?
- Ugh, no nie! - speszyłam się.
- Przestań szukać wymówek bo to nie w Twoim stylu.
- Ile obaliłyście butelek? - nawet nie zauważyłyśmy jak pan domu pojawił się obok nas. - Z powodu procentów tego nie czujecie, ale zrobiło się chłodno. - skinął głową w stronę wejścia, chcąc dać nam do zrozumienia, abyśmy się tam niezwłocznie udały. Tak też zrobiłyśmy. Wzięłam do ręki pustą butelkę idąc wąskim chodnikiem w stronę wejścia.
- Miałeś oglądać mecz.
- Oglądałem. Dina, powinnaś napisać do Kyliana.
- Dlaczego? - odwróciłam się do niego zaskoczona.
- Chyba zerwał mięsień. Musieli mu pomóc zejść z boiska. Nie wyglądało to dobrze. - skrzywił się. Huk rozbijającej się o podłoże butelki rozległ się wokół. Zszokowana spojrzałam na odłamki szkła wokół mnie.
Pier***ę dzi***i i łykam tabletki.
Gościu, czuje się jak gwiazda rock'a.
Wszyscy kumple mają marychę.
Ciągle dymią jak Rasta.
Skaczesz do mnie, zawołam UZI.
Przychodzą zbiry jak z filmu Shottas.
Jak ziomki podjadą na twoja ulicę.
Gnaty pójdą w ruch, tylko grrra-ta-ta-ta*
- Na litość boską! Ty i Twój gust muzyczny. - wyłączyłam muzykę dobiegającą ze sprzętu muzycznego. Sypialnię ogarnęła przyjemna cisza. Westchnęłam spoglądając na drzemiące ciało Kyliana. Ułożony był na brzuchu z powodu plastra na tylnej części jego uda. Na podłodze, obok łóżka, leżały kule. Gisele zdążyła mnie poinformować iż bez nich trudno jest mu postawić krok. Kontuzja nie była poważna, aczkolwiek bolesna i powodująca chwilową przerwę w treningach. Ostrożnie chwyciłam za pościel, którą go okryłam. Spoglądając na jego ciało, odziane jedynie w bieliznę, czułam się dość niezręczne. Po za tym, było to dość niegrzeczne.
Z samego rana udałam się w podróż do Paryża. Kylian zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku i nie zamierza jeszcze przechodzić na tamten świat, jednak uczucie niepokoju nie chciało zniknąć. Przestraszyłam się. Taka była prawda.
Ułożyłam się na drugiej połówce łóżka, czując jak zmęczenie dopada mój organizm. Nie spałam całą noc. Najpierw zamartwiałam się o leżącego obok mnie kuternogę, a potem pakowałam na kolejny wyjazd. Widzą jego miarowy oddech poczułam ulgę. Sama już nie wiedziałam czym było to spowodowane, jednak Kylian wywoływał nieznane mi dotąd uczucia.
- Czemu jesteś inny niż wszyscy? - szepnęłam spoglądając na jego spokojną twarz. Moje powieki z każdą chwilą robiły się co raz cięższe i cięższe. Odpłynęłam otumaniona przyjemnym zapachem męskich perfum, którymi przesiąknięte było całe to pomieszczenie.
* Post Malone - Rockstar ft. 21 Savage
Przyjęcie urodzinowe okazało się być sukcesem, choć ja straciłam humor po rozmowie z Raphaelem. Swoje zdenerwowanie ukryłam pomagając Vanji we wszystkim co było konieczne. Na sam koniec chwyciłam za worek wrzucając do niego niepotrzebne rzeczy. Spotkało się to z przeciwem gospodarzy, który zignorowałam. Miałam przeogromną ochotę zapalić, ale przez upierdliwość Mbappé przestałam nosić papierosy w torebce.
- Dina? - odwróciłam się w stronę Vanji, która wróciła do ogrodu z butelką wina oraz dwoma kieliszkami. - Dawno nie miałyśmy okazji się zrelaksować. - skinęła głową w stronę ogrodowej sofy. Odłożyłam worek i posłusznie na niej usiadłam. Pani Modrić napełniła kieliszki procentami w kolorze krwistej czerwieni. Bez zastanowienia upiłam spory łyk. - Tak sądziłam. - westchnęła. - Co się stało?
- Brałaś udział w transferze Luki z Tottenhamu do Realu Madryt, prawda? - spytałam na co Chorwatka kiwnęła głową. - Dlaczego tak po prostu nie wzięli pieniędzy gdy poprosił o odejście? Dlaczego na sam koniec rzucano mu kłody pod nogi?
- Ponieważ trudno im było go zastąpić. Co im z pieniędzy, skoro nie kupią drugiego takiego samego? - uśmiechnęła się lekko pod nosem. - Negocjacje tranferowe z udziałem najlepszych piłkarzy są rywalizacją przebiegłości. Musisz mieć stalowe nerwy, aby się nie poddać. W Londynie uznano, że to ja jestem winna. - zaśmiała się. - Podobno to mi się zachciało przeprowadzki do słonecznego Madrytu. Rozpieszczona żonka.
- Zawsze to my jesteśmy winne. - prychnęłam.
- Mój mąż nie narzeka. - wzruszyła ramionami. - Dzięki grze w tym klubie został najlepszym piłkarzem na świecie i wygrał cztery razy Ligę Mistrzów, choć marzył o chociażby jednej takiej szansie. A ja mam hiszpańskie słoneczko. Małżeński kompromis. - parsknęłyśmy śmiechem na te słowa. Vanja po raz drugi rozlała wino, po czym odłożyła pustą butelkę na trawe. - Mam rozumieć, że transfer Mbappé nie będzie bułką z masłem? Co ja mówię, od początku to było wiadome.
- Traktują go jak niewolnika.
- Nie mogą sobie pozwolić na taką stratę. Ich ostatnią szansą jest podpisanie nowego kontraktu. Zabraknie im argumentów jeśli nie połasi się na dużą kasę. Problem w tym, że za pieniądze prawdziwego szczęścia się nie kupi.
- Bunt jest jedyną opcją, prawda?
- Tak. I mówię to z doświadczenia. Musi mieć on sporą motywację, żeby przez to przejść. Może stracić wiele w oczach kibiców z Paryża.
- Nie zrobi tego bo za bardzo ich szanuje. - szepnęłam. - Rapha miał rację. Wypełni cały swój kontrakt i przejdzie tu za trzy lata.
- Przemawia przez Ciebie smutek kibica, który jak najszybciej widziałby go w tym klubie? A może chciałabyś mieć go bliżej siebie? W tym samym mieście? - zagryzła dolną wargę, aby ukryć cwaniacki uśmieszek. Zgromiłam ją spojrzeniem, lecz irytujące rumieńce wypłynęły na policzki. - Co u Federico? - spytała słodkim głosem.
- Vanja! - syknęłam.
- Dawno o nim nie mówiłaś. - chwyciła kosmyk moich włosów i okręciła wokół swojego palca. Jako jedyna wiedziała o mojej relacji z byłym kochankiem, którą za każdym razem potępiała. - Ostatnio raczej nie macie dla siebie zbyt wiele czasu.
- Nie spotykamy się od paru tygodni. - odchrząknęłam.
- Dlaczego?
- Bo ... zakończyliśmy to. - uciekłam wzrokiem.
- Dlaczego? - drążyła drażniąc się ze mną.
- Bo już mi się znudziło.
- Oh, Dina! - zirytowała się. - Odważ się to powiedzieć!
- Bo myślę tylko o Kylianie, zadowolona?! - zdenerwowałam się. Z trudem przełknęłam większy łyk wina. - Cały czas, rozumiesz? Niczym niedojrzała nastolatka! - zdesperowana ułożyłam głowę na jej kolanach. Zaczęłam streszczać całą historę od samego początku. To jest od naszej pierwszej randki, która miała miejsce na ulicach Paryża. Vanja słuchała mnie w skupieniu gładząc z czułością moje włosy. Z każdym kolejnym słowem czułam jak kamienie spadają z moich ramion. Potrzebowałam kogoś, komu będę mogła się zwierzyć i wszystko opowiedzieć. Vanja była do tego idealną osobą. - I on ma się za tego gorszego, rozumiesz? - pociągnęłam nosem, czując jak łzy napływają do moich oczu. - A przecież to ja jestem pozbawioną uczuć suką. Nie potrafię być w związku i go pokochać.
- To masz problem. To drugie masz już za sobą.
- Słucham? - podniosłam się ocierając pierwsze łzy spływające po policzkach. - O czym Ty mówisz?
- Gdybyś go nie kochała to byś teraz nie beczała. - uśmiechnęła się do mnie z politowaniem. - Jesteś przerażona bo nareszcie wszystkie Twoje zasady szlag jasny trafił. Boisz się związku bo nigdy w nim nie byłaś, ale na litość boską! Macie po dwadzieścia lat! Dopiero musicie się nauczyć tego jak to funkcjonuje. Nikt się wam nie każe pobierać. Spójrz na mnie i Lukę. Jestem od niego o pięć lat starsza. Myślisz, że na początku nie byłam tym przerażona? Że nie miałam wątpliwości?
- To przecież nie jest żadną przeszkodą. - prychnęłam.
- A jaką Ty masz przeszkodę? Jesteście rówieśnikami. Jedyne co was różni to odcień skóry, ale sądzę że jest to ostatnia rzecz o jakiej byś pomyślała. - błyskawicznie przybrałam oburzoną minę na te słowa. - Ruben Varane jest uroczą mieszanką Camille i Raphaela. Pomyśl, że za parę lat mogłabyś mieć takiego samego. - trąciła mnie łokciem.
- Vanja! Wypiłaś za dużo wina. - wyrwałam jej kieliszek
- Po prostu mu powiedz.
- O czym?
- O tym, co do niego czujesz.
- A co jeśli to zwykła sympatia? Nie wiem czym jest miłość. - skrzywiłam się. - Co, jeśli czuje do niego to samo co ... do Luki?
- Mój mąż też Cię pociąga?
- Ugh, no nie! - speszyłam się.
- Przestań szukać wymówek bo to nie w Twoim stylu.
- Ile obaliłyście butelek? - nawet nie zauważyłyśmy jak pan domu pojawił się obok nas. - Z powodu procentów tego nie czujecie, ale zrobiło się chłodno. - skinął głową w stronę wejścia, chcąc dać nam do zrozumienia, abyśmy się tam niezwłocznie udały. Tak też zrobiłyśmy. Wzięłam do ręki pustą butelkę idąc wąskim chodnikiem w stronę wejścia.
- Miałeś oglądać mecz.
- Oglądałem. Dina, powinnaś napisać do Kyliana.
- Dlaczego? - odwróciłam się do niego zaskoczona.
- Chyba zerwał mięsień. Musieli mu pomóc zejść z boiska. Nie wyglądało to dobrze. - skrzywił się. Huk rozbijającej się o podłoże butelki rozległ się wokół. Zszokowana spojrzałam na odłamki szkła wokół mnie.
*
Gościu, czuje się jak gwiazda rock'a.
Wszyscy kumple mają marychę.
Ciągle dymią jak Rasta.
Skaczesz do mnie, zawołam UZI.
Przychodzą zbiry jak z filmu Shottas.
Jak ziomki podjadą na twoja ulicę.
Gnaty pójdą w ruch, tylko grrra-ta-ta-ta*
- Na litość boską! Ty i Twój gust muzyczny. - wyłączyłam muzykę dobiegającą ze sprzętu muzycznego. Sypialnię ogarnęła przyjemna cisza. Westchnęłam spoglądając na drzemiące ciało Kyliana. Ułożony był na brzuchu z powodu plastra na tylnej części jego uda. Na podłodze, obok łóżka, leżały kule. Gisele zdążyła mnie poinformować iż bez nich trudno jest mu postawić krok. Kontuzja nie była poważna, aczkolwiek bolesna i powodująca chwilową przerwę w treningach. Ostrożnie chwyciłam za pościel, którą go okryłam. Spoglądając na jego ciało, odziane jedynie w bieliznę, czułam się dość niezręczne. Po za tym, było to dość niegrzeczne.
Z samego rana udałam się w podróż do Paryża. Kylian zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku i nie zamierza jeszcze przechodzić na tamten świat, jednak uczucie niepokoju nie chciało zniknąć. Przestraszyłam się. Taka była prawda.
Ułożyłam się na drugiej połówce łóżka, czując jak zmęczenie dopada mój organizm. Nie spałam całą noc. Najpierw zamartwiałam się o leżącego obok mnie kuternogę, a potem pakowałam na kolejny wyjazd. Widzą jego miarowy oddech poczułam ulgę. Sama już nie wiedziałam czym było to spowodowane, jednak Kylian wywoływał nieznane mi dotąd uczucia.
- Czemu jesteś inny niż wszyscy? - szepnęłam spoglądając na jego spokojną twarz. Moje powieki z każdą chwilą robiły się co raz cięższe i cięższe. Odpłynęłam otumaniona przyjemnym zapachem męskich perfum, którymi przesiąknięte było całe to pomieszczenie.
* Post Malone - Rockstar ft. 21 Savage
Cóż sytuacja Kyliana nie wygląda za ciekawie :> nawet dla mnie nie ogarniającej o co chodzi xd współczuję mu tego niewolnictwa, jeśli on się uwolni dopiero w 2022 to ja uschnę tak jak Dina hahaha, a co nie do śmiechu to jeszcze biedny nabawił się kontuzji aż mi go szkoda było :c
OdpowiedzUsuńNa szczęście Dina wolniutko bo wolniutko, ale zaczyna ogarniać swoje uczucia do piłkarza :D rozmowa z Vanją na pewno sporo pomogła, przede wszystkim dziewczyna w końcu się wygadała :) ciężar w końcu spadł i okazało się, że tylko Kylian jej w głowie! Cieszę się, że zdecydowała się do niego pojechać, jej obecność będzie dla niego sporo znaczyć <3
oby oboje w końcu szczerze, ale tak szczeeeerzeeeee porozmawiali i dali sobie szansę na szczęście <3
i jeszcze jedno serduszko dla tortu w kształcie sera i szczurka <3 mistrzostwo
+ prychnęłam śmiechem jak Vanja zapytała Diny czy jej mąż też ją pociąga XDDDDD
Pozdrawiam
N
Dzieci, dzieci, znowu dzieci! Uwielbiam je w opowiadaniach, mówiłam to już kiedyś? Zawsze są takie urocze, słodkie i po prostu rozbrajają system. Niezależnie od tego, czy są cukierkowymi księżniczkami, czy buntującymi się chłopczycami jak Ema. Serio, to nie ma znaczenia. Ich mózgi i tak nadają na falach, które sprawiają, że gdy tylko się pojawiają, to wybucham śmiechem xd
OdpowiedzUsuńDobra, ale może dość o dzieciach. Eh, przyznam, że nigdy nie interesowałam się rynkiem transferowym w piłce nożnej. W siatkówce jest to o tyle łatwiejsze, że w grę wchodzą zdecydowanie mniejsze pieniądze. Więc to raczej zawodnicy rozdają karty, nie kluby.
Ale zdecydowanie zgadzam się z Diną, że to skandal, by z zawodnika robić niewolnika! W jakich my czasach żyjemy?! Ja rozumiem, że kontrakty kontraktami, ale jeśli piłkarz naprawdę już nie chce grać, to może warto dojść do jakiegoś porozumienia. Z niewolnika nie ma pracownika. Na pewno piłkarz będzie grał lepiej w klubie, który chce reprezentować. Choć niestety do tego wszystkiego dochodzą kibice. Którzy często uwielbiają zawodnika swojej drużyny. Ciężko w takim wypadku pogodzić się z jego odejściem, szczególnie w połowie kontraktu. Może jednak udałoby się rozwiązać to tak, by wszyscy byli w miarę zadowoleni.
Wierzę, że Dina coś wymyśli. Wszyscy chcieliby zobaczyć Kyliana w Madrycie jak najszybciej. Oczywiście sam Kylian zrobi wszystko, by nie zawieść swoich kibiców, także tych paryskich, ale hej, niemożliwe nie istnieje. Dina na pewno postara się, by doszło do podpisania kontraktu. Nawet jeśli na początku może być ciężko, to wierzę, że po przeprowadzce na pewno nie będzie żałował.
Jednak co jest najważniejsze w tym rozdziale to to, że Dina w końcu została uświadomiona, że kocha Kyliana, że to, co do niego czuje to miłość. Oczywiście na razie ciężko jest jej to przyswoić. W końcu dotychczas nie wierzyła w miłość. Ale trzymam kciuki, by w końcu szczerze porozmawiała z Kylianem i powiedziała o swoich uczuciach. Teraz ma szanse na prawdziwą miłość, szczęście.
A dobitnym dowodem na prawdziwość tych uczuć jest jej reakcja na kontuzje Kyliana. Naprawdę się wystraszyła, choć to przecież nic poważnego.
No i teraz Kylian ma prywatną niańkę. Oj, już zacieram ręce przed kolejnym rozdziałem. Coś czuję, że będzie ciekawie.
Pozdrawiam
Violin
Sprawa związana z transferem Kyliana do Realu Madryt wcale nie jest taka łatwa. Cały czas wiąże go kontrakt z PSG, a oni z pewnością zrobią wszystko, by zatrzymać go u siebie. Kylian ma ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony łączy go ogromny szacunek do klubu i nie chce na siłę wymuszać transferu, a z drugiej jego marzeniem jest przejście do Realu, w którym ma o wiele większą szansę, by odnieść sukces i po prostu spełniać się jako piłkarz w wymarzonym klubie. Nie zazdroszczę mu sytuacji, w której się znalazł. Rozumiem też działania Floro, który nie chce pogorszyć swoich stosunków z PSG. Mam głęboką nadzieję, że mimo wszystko Kylianowi uda się postawić na swoim :) W końcu... W Madrycie jest również Dina, co na dobrą sprawę może przesądzić o wszystkim hihi ^^
OdpowiedzUsuńUrodziny Emy! <3 Ona naprawdę jest sześciolatką jedyną w swoim rodzaju :) Po co ma się stroić, skoro może swobodnie biegać po ogrodzie w stroju Realu? No właśnie! Tort w kształcie sera i szczurek z lukru wygrały wszystko hahahaha :D To się Leon doczekał! Ale skoro nadal jest ulubioną zabawką Emy to nie mogło go zabraknąć, nawet w takiej postaci! W końcu wszystko było po to, aby dziewczynka była zadowolona ze swojego przyjęcia :) I z pewnością była, bo rodzice spisali się na medal, a sześciolatka mogła spędzić ten czas na zabawie z innymi dziećmi :) Na pewno później wszystkie były wymęczone naśladowaniem kroków pana Rekina, ale i zadowolone z dobrej zabawy :)
Rozmowa Diny z Raphaelem trochę zepsuła jej dobry nastrój, gdy piłkarz przedstawił jej jak się sprawy mają. Kylian jest zainteresowany życiem w Madrycie, a to już dobitnie o czymś świadczy i jasno wskazuje kierunek, który chce obrać. Ale żeby to faktycznie było takie proste... Ugh! Wiem, że piłka nożna to olbrzymie pieniądze i kontrakty, ale żeby na siłę próbować zatrzymać zawodnika w klubie? Przecież na dłuższą metę takie rozwiązanie nie ma najmniejszego sensu, bo męczy się i sam zawodnik i kibice, którym oglądanie go i jego gry nie sprawia już takiej przyjemności. Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane i trudne? Na szczęście na pomoc Dinie przyszła Vanja :) A wraz z nią butelka/butelki wina i wszystko stało się znacznie prostsze :D Dina potrzebowała towarzystwa przyjaciółki, aby w końcu swobodnie porozmawiać o swoich uczuciach i związanych z nimi lękach. A czy jest coś lepszego niż ramiona przyjaciółki? Vanja zauważyła co się święci i drążyła temat, dopóki Dina nie przyznała się sama przed sobą do swoich uczuć. Nigdy nie była w związku i się boi, ale Vanja ma rację. Oboje z Kylianem są młodzi i nie mają nic do stracenia. Więc może Dina odważy się wziąć byka za rogi i pójdzie za głosem serca? W końcu jej uczucia do piłkarza są bardzo silne, o czym chociażby świadczy jej reakcja na wieść o jego kontuzji. Biedny Kylian :( Dina się wystraszyła i niewiele myśląc spakowała rzeczy, by być u jego boku, gdy ten się obudzi. Martwi się o niego i jego zdrowie, więc mam nadzieję, że ten szybko dojdzie do siebie :) Byleby nie katował Diny swoją muzyką ^^
Kylian jest po prostu wyjątkowy, bo skruszył mur w sercu Diny <3
Parsknęłam śmiechem na cały głos, gdy Vanja zapytała Diny, czy pociąga ją Luka hahaha, ten tekst to było mistrzostwo! :D Biedna Dina, aż się speszyła hahaha ^^ I tak, tak... Do Luki czuje sympatię, a do Kyliana dużo, dużo więcej ;3
Możesz pisać kolejny ^^
Buziaki :* :* :*
Przyjęcie urodzinowe Emy okazało się niezwykle udane. Wszyscy zaproszeni goście doskonale się bawili, a zwłaszcza dzieci, którym zapewniono mnóstwo wspaniałych atrakcji. Przede wszystkim jednak zadowolona miała być solenizantka, która jest jedyna w swoim rodzaju, a możliwość bycia po prostu sobą w tym dniu i bieganie po ogrodzie w stroju piłkarskim. Na pewno jeszcze mocniej ją uszczęśliwiło. W dodatku Leon doczekał się zasłuzonego hołdu i stworzono tort na jego cześć. Lepiej przygotować tego wszystkiego się dało.
OdpowiedzUsuńDina także doskonale się bawiła do momentu rozmowy z Raphaelem, który mocno przybliżył jej sytuację Kyliana w PSG, która naprawdę przedstawia się nieciekawie. Francuz czego by teraz nie zrobił i tak będzie nieszczęśliwy. Marzy w końcu o grze dla Realu, a równocześnie jest ogromnie wdzięczny obecnemu klubowi i nie chce iść z nimi na otwartą wojnę. Nic więc dziwnego, że Dina jest wściekła i może pogodzić się z obecną sytuacją. Zwłaszcza że czekanie na koniec kontraktu Kyliana na pewno nikogo w Hiszpanii nie satysfakcjonuje. Może jednak ktoś znajdzie jakieś wyjście w tych ogromnie trudnych negocjacjach i uda się przyspieszyć ten termin? Kylian jednak musiałby mieć do tego naprawdę ogromną motywację.
Szczera rozmowa Diny z Vanją po raz kolejny jej udowodniła, że darzy Francuza uczuciem, jakim nikogo innego nigdy nie obdarzyła. Oczywiście ona upiera się, że to zwykła symaptia, ale Vanja i ten argument jej zabrała z porównaniem do Luki. Poza tym gdyby Kylian był jej obojętny nie myślałaby o nim na okrągło i skończyłaby z Federico. A już na pewno nie zareagowałaby tak gwałtownie na wieść o jego kontuzji. Dina musi się tylko odważyć i zaryzykować.
Biedny Kylian nie dość problemów z potencjalnym transferem, uważaniem że nie zasługuje na Dinę, to teraz jeszcze ta kontuzja... Może jednak szybciej dojdzie do zdrowia, gdy zobaczy kto złożył mu wizytę. Dina już na pewno odpowiednio się nim zaopiekuje.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. 😊
oby, bo jak nie to nakopię jej do tyłka :D gdyby nie czuła niczego głębszego do Kyliana, to by nie reagowała tak na wieść o delikatnej kontuzji, jak również by nie wskoczyła od razu do samolotu by tylko koło niego leżyć i się nim opiekować :D niech w końcu zrobią to o czym non stop myślą i będą wiedzieć na czym stoją :D
OdpowiedzUsuń